– Oni kłamią. Niczego nie osiągną! – grzmiał Władimir Putin, który na wczorajszym wiecu w Moskwie przypuścił gwałtowny atak na opozycję. Straszył perspektywą zwycięstwa rywali partii Jedna Rosja, którym przyczepił łatkę populistów i żądnych rewanżu oligarchów. Nie powiedział dokładnie, o kogo chodzi, ale nikt nie miał wątpliwości, że za wrogów ojczyzny uważa on liderów Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej i demokratycznego Jabłoka oraz Sojuszu Sił Prawicy.
Wiec był wielką przedwyborczą demonstracją siły Jednej Rosji. Z listy partii startuje do parlamentu sam prezydent, a jej hasło wyborcze brzmi: „Zwycięstwo Putina – zwycięstwem Rosji”.
Hala sportowa w moskiewskich Łużnikach pękała w szwach. Wypełniło ją 5 tysięcy osób z najdalszych zakątków kraju. „Sachalin i Kuryle: wierzymy, że wszystko się uda” – transparenty o takiej treści uniosły się w górę, gdy prezydent Rosji wszedł na mównicę, witany ogłuszającym aplauzem.
– Wśród kandydatów do Dumy są ludzie, którzy pragną odbudowy kapitalizmu oligarchicznego – ostrzegał Putin. Dodał, że politycy, których nazwiska widnieją na listach innych ugrupowań, w latach 90. doprowadzili Rosję do ubóstwa i korupcji. – Teraz gotowi jeszcze wyjść na ulice! Nauczyli się od zachodnich specjalistów, poćwiczyli u sąsiadów i spróbują u nas – straszył zebranych widmem kolorowej rewolucji.
– Nie pozwolimy! – ryknął tłum, składający się z członków prokremlowskich młodzieżówek. – I słusznie – odpowiedział Putin, nie kryjąc zadowolenia z reakcji, jaką wywołał.Wbrew oczekiwaniom części politologów, z ust Putina nie padła żadna sensacyjna deklaracja o politycznych planach na przyszłość.