W Polsce potwierdzono 18. przypadek koronawirusa, na świecie do 9 marca zanotowano 109578 przypadków choroby i 3809 zgonów. Jeszcze dwa tygodnie temu 97,4 proc przypadków choroby i 99 proc. zgonów przypadało na Chiny. Ostatni raport pokazuje inne proporcje. Zachorowania w Chinach stanowią 73,8 proc światowych a nowych zachorowań w ciągu doby przybyło 45, podczas gdy w pozostałych krajach 3949. Na czoło w rozwoju epidemii wysuwają się Korea Pd, gdzie pojawiło się 248 nowych, Włochy – 1492 i Iran – 748. Nie ma się co łudzić, że ta burza ominie nas bokiem bo już jest nad naszymi głowami. Łatwe przemieszczanie się ludzi poprzez połączenia lotnicze, kolej czy drogi ułatwia rozprzestrzenianie się wirusa.
Nowy wirus pojawił się w Wuhan w grudniu 2019 roku. Ostatniego dnia minionego roku władze dostały informacje, że w szpitalu znajduje się grupa chorych z zapaleniem płuc nieznanej etiologii. Dane wskazywały, że chorzy mieli kontakt z targiem rybnym w mieście. Następnego dnia władze zamknęły targ i przeprowadziły dezynfekcję. Na rynku, obok ryb i owoców morza, sprzedawano także inne zwierzęta. Późniejsze badania wskazały nietoperze jako źródło wirusa.
Skąd się wziął?
Po zidentyfikowaniu wirusa i określeniu jego kodu genetycznego badacze zaczęli poszukiwać jego najbliższej rodziny. Skąd się wziął i kim są jego najbliżsi. Nowy koronawirus w swojej nazwie ma SARS, czyli skrót czynnika zakaźnego ostaniej epidemii ostrej niewydolności oddechowej w Chinach, która wybuchła w 2002 roku, który pochodzi z tego samego rodzaju, co nowy wirus. Pokrewieństwa nie da się zaprzeczyć. Oba wirusy mają wspólne 80 proc. genomu. Jednak bliższym krewnym, z którym nowy wirus dzieli 96 proc. Materiału genetycznego są wirusy typu SARS wyizolowane od nietoperzy. Nazwa koronawirusów wywodzie się od małych, przypominających żarówki struktur, którymi „ukoronowana” jest cząstka wirusa w obrazach widocznych pod mikroskopem elektronowym. Wirus ma niewiele wspólnego z wirusem na przykład grypy. Ich pokrewieństwo jest podobne jak między latającą wiewiórką i żyrafą. Bliżej w drzewie genealogicznym znajduje się wirus różyczki lub dengi.
Dlaczego wybuchła epidemia?
Zarazek żył sobie na nietoperzach. Czemu zaraził człowieka? Wirus jest dobrze przystosowany do zarażania ludzi. Cząstka wirusa nie wpada do organizmu człowieka jak do worka. Aby wniknąć do komórki potrzebuje receptora by się do niego przyczepić. Ten wirus wykorzystuje w tym celu wypustki na cząstce, które wiążą się z enzymem konwertującym angiotensynę (ACE2) obecnym na powierzchni komórek. Układ białek wirusa pasuje do struktury enzymu i to dopasowanie, choć nie idealne, warunkuje przyczepienie się wirusa do ludzkiej komórki i wprowadzenie materiału genetycznego zarazka do wnętrza, czyli zarażenie człowieka.
By choroba się rozprzestrzeniała w populacji, poza wrażliwością na zakażenie, potrzebna jest odpowiednia reprodukcja wirusa. Chodzi o liczbę osób jaką średnio zaraża jeden chory przy założeniu, że wszyscy są wrażliwi na wirusa. Badania wskazują, że jedna osoba przekazuje wirusa SARS-CoV-2 2,2 do 3,5 osobom. A te kolejnym, co daje postęp geometryczny: 1, 3, 9, 27, 81, 243,... itd. Istnieją jednak ludzie „superzakaźni”, którzy przekazują wirusa więcej niż 10 innym osobom. Patogen wyizolowany od takich osób nie jest inny, więc to cechy człowieka czynią go wyjątkowo skutecznym w przekazywaniu dalej wirusa, choć nie wiadomo co jest tego powodem.