Koszulki, które mają symbolizować dyskryminację palaczy, sprzedawał za 10 euro w Internecie. Centralna Rada Żydów jest oburzona. – Tak prymitywna instrumentalizacja Holokaustu jest nie tylko niesmaczna, ale i dowodzi bezmózgowia – twierdzi.
Zdaniem Kramera jednak „Niemcom potrzeba wstrząsu poprzez ostrą prowokację”. Ma nadzieję, że koszulka wywoła dyskusję na temat pozbawienia palaczy praw konstytucyjnych.
Prokuratura w Itzehoe uważa jednak, że nie ma prawnych podstaw, aby zakazać jej sprzedaży: „Koszulka nie może być traktowana jako dowód przestępstwa w postaci nawoływania do nienawiści rasowej”. To nic, że podobną gwiazdę nosić musiały miliony Żydów w czasie wojny i kojarzy się ona z Holokaustem i prześladowaniami Żydów w Niemczech po dojściu Hitlera do władzy. Kramer sprzedał już ponad tysiąc sztuk.
W większości niemieckich restauracji i knajpek zresztą wszystko jest niemal po staremu. Właściciele i ich klienci ćwiczą się w pasywnym oporze. Pojawiły się kąciki dla palaczy, skąd unoszą się kłęby dymu. Palacze z Bawarii, gdzie obowiązuje najostrzejszy w Niemczech zakaz, jeżdżą do sąsiednich Czech. Według czeskiego dziennika „Lidove Noviny” tysiące Bawarczyków co tydzień przybywają do pogranicznych czeskich miejscowości, aby zapalić papierosa w jednej z miejscowych knajp.
Również we Francji dochodzi do dziwacznych manifestacji obywatelskiego oporu. Właściciel baru z artykułami tytoniowymi L’Escale w Dresny Joel Lailler został spisany przez policję za to, że odmówił zastosowania się do obowiązującego od 1 stycznia zakazu palenia w barach i restauracjach. Oburzony zamknął lokal i rozpoczął protest głodowy. 50–letni Lailler uważa, że nowe przepisy „rujnują działalność handlową w małych miejscowościach”.