Rosyjska telewizja pokazała zdjęcia transporterów pełnych żołnierzy przejeżdżających przez ulice Suchumi. – Możemy spokojniej patrzeć w przyszłość, kiedy taka potęga jak Rosja oświadcza, że będzie chronić mieszkańców Abchazji – mówi mieszkanka stolicy republiki Ljubow Szerszerja.
Nie wiadomo dokładnie, ile wojsk skierowano do Abchazji, gdzie stacjonowało już ponad tysiąc rosyjskich żołnierzy. Źródła dyplomatyczne mówią, że wysłano drugie tyle. Kreml zapewnia, że kontyngent nie przekroczy trzech tysięcy osób, czyli pułapu, jaki uzgodniono podczas porozumień pokojowych w Moskwie w 1994 roku. Rosja wynegocjowała wtedy zawieszenie broni między separatystami w Abchazji i rządem w Tbilisi. Wspólnota międzynarodowa zgodziła się, aby nad pokojem czuwał kontyngent Wspólnoty Niepodległych Państw, który de facto tworzą tylko wojska rosyjskie.
– Rosja nie próbuje już nawet zachować pozorów neutralności. Środowe spotkanie NATO – Rosja było dość burzliwe – powiedział „Rz“ jeden z dyplomatów NATO. W oficjalnym komunikacie rzecznik sojuszu James Appathurai stwierdził, że rosyjskie działania „podkopały integralność terytorialną Gruzji“. Zaniepokojenie rozwojem sytuacji wyraziły też Stany Zjednoczone.
Prezydenci Ukrainy i Gruzji Wiktor Juszczenko i Micheil Saakaszwili we wspólnym oświadczeniu oskarżyli Rosję o prowokację i wzniecenie napięć w regionie. – Nadeszła chwila prawdy dla Europy, która musi się przeciwstawić Rosji. Radykałowie chcą bowiem powstrzymać rozwój demokracji na terenach byłego ZSRR – mówił w czwartek gruziński przywódca. Jego zdaniem rosyjski kontyngent w Abchazji trzeba zastąpić siłami międzynarodowymi. Według ekspertów nie ma na to szans, bo na wszelkie odejścia od porozumień z 1994 roku muszą się zgodzić wszystkie strony, także Abchazja i Rosja.
– Ta sama zasada dotyczy zwiększania rosyjskiego kontyngentu. To fakt, że mieści się on w dopuszczalnych granicach, ale każda taka operacja musi się odbywać za porozumieniem stron, a Gruzja się na to nie zgodziła – mówi dyplomata NATO.