Takie druzgocące informacje przyniosły wyniki najnowszych badań socjologicznych. Co więcej, co 15. członek partii zapowiada, że pożegna się w najbliższej przyszłości z czerwoną legitymacją partyjną. Takich nastrojów nie było w całej powojennej historii ugrupowania liczącego prawie półtora wieku. Trzydzieści lat temu SPD liczyła milion członków i to jedynie w „starej” RFN. Dzisiaj ma ich nieco ponad pół miliona. – Nie ma paniki. Rzadko panowała w partii taka zgodność jak obecnie – mówi bez zmrużenia oka Klaus Wowereit, jeden z liderów SPD i burmistrz Berlina. – SPD znajduje się na prostej drodze donikąd – ocenia „Der Spiegel”.
Gołym okiem widać, że niemieccy socjaldemokraci są rozbici, tracą nie tylko członków i zwolenników, ale nie mają żadnej koncepcji, jak wyjść z kryzysu. – SPD nie ma pomysłu, jak się przebić z nowymi koncepcjami w sytuacji, gdy współrządzi w koalicji z CDU/CSU – mówi politolog Hajo Funke. Ale wielkim problemem partii jest osoba jej szefa Kurta Becka, pozbawionego charyzmy i poważania. Cieszy się w swej partii zaledwie 40-proc. poparciem.
Decyzja o tym, że kandydatką na prezydenta RFN w przyszłorocznych wyborach zostanie Gesine Schwan, miała zmienić wizerunek partii i ułatwić komunikację ze społeczeństwem i tzw. dołami partyjnymi. Ale to się nie udało. 48 proc. członków SPD uważa, że była to zła decyzja. Prawie dwie trzecie odrzuca sojusz SPD z Partią Lewicy (amalgamat postkomunistów i dysydentów z SPD), bez których głosów Gesine Schwan nie może liczyć na sukces. Lewe skrzydło w SPD wydaje się być jednak w mniejszości. Partia może dzisiaj liczyć na 20 proc. głosów obywateli RFN. Tak niskich notowań SPD jeszcze nie miała.