Misja w Darfurze skazana na klęskę?

8 lipca siły ONZ nie były w stanie udzielić wsparcia z powietrza swojemu oddziałowi, który wpadł w zasadzkę w Darfurze. Zginęło siedmiu żołnierzy, a 19 zostało rannych. Brak śmigłowca uniemożliwił szybkie przewiezienie rannych do szpitala.

Wojska ONZ i Unii Afrykańskiej są nie tylko narażone na większe niebezpieczeństwo, lecz także nie są w stanie wypełniać swojego podstawowego zadania, jakim jest ochrona cywilów. Uzbrojone bojówki grasują na obszarze wielkości Francji, gdzie praktycznie nie istnieją drogi, a tymczasowe szlaki komunikacyjne w czasie pory deszczowej zamieniają się w trzęsawisko.

Wojska pokojowe potrzebują zaledwie 18 helikopterów transportowych i sześciu bojowych. Mimo wielomiesięcznych apeli sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-muna nie udało się zdobyć ani jednej maszyny. Kilkadziesiąt organizacji humanitarnych z całego świata postanowiło napiętnować państwa, które domagają się powstrzymania ludobójstwa w Darfurze, ale nie chcą udostępnić sprzętu koniecznego do prowadzenia misji. W opublikowanym raporcie z nazwy wymieniają państwa, które mają nadwyżki helikopterów. – Wiele maszyn pokrywa się kurzem w hangarach albo lata na pokazach lotniczych, a mogłyby ratować życie w Darfurze – napisali we wstępie do raportu m.in. były prezydent USA Jimmy Carter i anglikański arcybiskup z RPA Desmond Tutu.Raport stwierdza, że takie państwa, jak Czechy, Indie, Włochy, Rumunia, Hiszpania i Ukraina dysponują nadwyżką 70 helikopterów transportowych. Same Indie, które inwestują w sudański sektor naftowy, mogłyby bez trudu przekazać 20 helikopterów, a Stany Zjednoczone 30. Wśród krajów, które dysponują potrzebnym sprzętem, jest wymieniana także Polska.

– Polska nie powinna się znaleźć na opublikowanej liście. Wysyłamy helikoptery tam, gdzie nas o to proszono: do Iraku, Afganistanu i Czadu – mówi „Rz” rzecznik sił operacyjnych major Dariusz Kasperczyk.

Ale zdaniem byłego wysłannika Unii Afrykańskiej do Darfuru Salima Ahmeda Salima raport ma właśnie pomóc rozprawić się z mitem, że z powodu wojen w Iraku i Afganistanie brakuje helikopterów na kolejną misję.

Zdaniem ekspertów brakuje nie sprzętu, ale woli politycznej. – Władze w Chartumie, które długo nie chciały się zgodzić na obecność sił pokojowych, mają poparcie Chin w Radzie Bezpieczeństwa. Misję w końcu wysłano, ale z o wiele słabszym mandatem, niż powinna mieć. Wiele krajów po prostu uważa, że misja ta jest skazana na porażkę – tłumaczy „Rz” ekspert pisma „Polska Zbrojna” Tadeusz Wróbel.

Na południu Sudanu arabskie bojówki wspierane przez rząd w Chartumie wymordowały co najmniej 200 tysięcy ludzi na obszarach, które buntowały się przeciwko rządowi. W lipcu Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze postanowił oskarżyć prezydenta Sudanu Omara Hassana al Baszira o zbrodnie wojenne.

Ale mordów na cywilach dopuszcza się w Darfurze także wiele niezwiązanych z sudańskimi władzami uzbrojonych ugrupowań. Szacuje się, że ponad 2 miliony ludzi, uciekając przed nimi, musiało opuścić swoje domy.Rok temu Rada Bezpieczeństwa postanowiła wysłać do Sudanu największą w historii ONZ misję pokojową. Bezpieczeństwa ma tam pilnować 26 tysięcy żołnierzy. Uruchomiono też misję humanitarną Unii Europejskiej w sąsiednim Czadzie, dokąd z Darfuru uciekają dziesiątki tysięcy uchodźców. Ich bezpieczeństwa ma pilnować m.in. 400 żołnierzy z Polski.

– Jeśli misja w Darfurze się nie powiedzie, to klęską zakończy się także misja w Czadzie. Przecież to są naczynia połączone – podkreśla Wróbel.

[ramka]www

Powstrzymać ludobójstwo w Darfurze