Na początek opuścili posterunek w miejscowości Ali na północny zachód od Gori, 15 km od granicy z Osetią Południową. Potwierdzili to obserwatorzy z Unii Europejskiej. Gruzińska telewizja Rustawi 2 podała, że w nocy z soboty na niedzielę do wioski Urta niedaleko granicy z Abchazją przyjechało około 30 rosyjskich ciężarówek, które mają zabrać stamtąd sprzęt i amunicję. Rosjanie likwidują też posterunki w innych miejscowościach. Dziś zostanie zamknięty posterunek w Nadarbazewi (50 km na północny zachód od Tbilisi), będący zarazem rosyjskim centrum łączności.
– To wygląda na początek wycofywania – powiedział rzecznik gruzińskiego MSW Szota Utiaszwili. Ale zdaniem Lewana Ramiszwilego, szefa Instytutu Wolności w Tbilisi, posunięcia Rosjan mają też ukryty cel. – To szczególna taktyka. Mamy do czynienia nie tyle z wyprowadzeniem rosyjskich wojsk, ile z ich przemieszczeniem – powiedział „Rz“. – Rosja twierdzi, że wyprowadza swój kontyngent ze stref buforowych położonych na terytorium Gruzji, ale wzmacnia swoje siły w separatystycznych republikach Osetii Południowej i Abchazji, tłumacząc, że potrzebują one pomocy – dodał.
Zgodnie z porozumieniem podpisanym przez prezydentów Rosji – Dmitrija Miedwiediewa, Francji – Nicolasa Sarkozy’ego, i Gruzji – Micheila Saakaszwilego Rosjanie mają całkowicie wycofać się z Gruzji do 10 października. Ocenia się, że w utworzonych przez Rosję strefach buforowych stacjonowało łącznie 800 żołnierzy – na dziesięciu posterunkach niedaleko granicy z Abchazją i ośmiu na granicy z Osetią Południową.
W Gruzji jest już 200 obserwatorów z UE. Po wyjściu Rosjan będą rozlokowani w dawnych strefach buforowych.
Rosyjska prokuratura uznała, że za piątkowym wybuchem koło sztabu rosyjskich sił pokojowych w Cchinwali, w wyniku którego zginęło siedem (według innych doniesień 11) osób, stoi Gruzja.