– Francuski prezydent zaproponował ten termin podczas ostatniego spotkania z prezydentem Kaczyńskim i ze strony polskiej nie było sprzeciwu – mówi „Rz” rzecznik Pałacu Elizejskiego ds. zagranicznych Pierre-Jerome Henin.
Inaczej widzą to urzędnicy Lecha Kaczyńskiego. – Kancelaria od początku uprzedzała, że 6 grudnia to data ryzykowna, bo w tym czasie Lech Kaczyński ma odwiedzić Azję i ostatecznie tej wizyty nie udało się przesunąć – powiedział minister Michał Kamiński, potwierdzając tym samym informacje wczorajszego „Dziennika”. Między 1 a 7 grudnia prezydent udaje się do Japonii, Korei Południowej i Mongolii.
– Wizyta w Tokio była przygotowana już od 2006 roku, robiłem to osobiście jeszcze jako wiceszef MSZ. Na audiencję u cesarza czeka się w kolejce co najmniej dwa lata, więc trudno liczyć na jej przesunięcie – tłumaczy „Rz” zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Witold Waszczykowski.
Pałac Prezydencki sprawdzał możliwości wcześniejszego powrotu głowy państwa do Polski. – Okazało się, że albo musielibyśmy mieć concorde’a, który przecież już nie lata, albo trzeba by skrócić wizytę o pobyt w Seulu. To jednak nie wchodzi w rachubę, bo Korea to niezwykle ważny inwestor w Polsce – podkreśla Waszczykowski.
Sarkozy nalegał na spotkanie 6 grudnia, bo został zaproszony na uroczystość 25-lecia wręczenia Lechowi Wałęsie Nagrody Nobla. Po raz pierwszy o wizycie w Polsce wspomniał na szczycie UE 16 października, gdzie obecni byli zarówno Lech Kaczyński, jak i Donald Tusk. Mówił, że chce nakłonić Kaczyńskiego do podpisania traktatu z Lizbony.