Chodzi o dwóch polskich posłów do litewskiego Sejmu Michała Mackiewicza i Waldemara Tomaszewskiego. Niektórzy litewscy politycy zarzucają im, że przyjmując Kartę Polaka, „wzięli na siebie zobowiązanie wobec obcego państwa” i nie powinni w związku z tym zasiadać w litewskim Sejmie.
Jak się nieoficjalnie dowiedziała „Rz”, w polskim parlamencie będą zbierane podpisy pod apelem do Sejmu Litwy, by przeciwstawił się takim działaniom. Apel ten zostanie zawieziony do Wilna i wręczony marszałkowi Sejmu. Dziś o szczegółach całej akcji ma mówić na konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński.
– Jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym, co się dzieje na Litwie – powiedział „Rz” wiceprezes PiS poseł Adam Lipiński. Jego zdaniem w tej sytuacji potrzebna była reakcja polskich władz, a takiej reakcji nie ma. – Zauważyliśmy niestety, że po przejęciu władzy przez PO Ministerstwo Spraw Zagranicznych stało się mniej wrażliwe na kwestie polityki wschodniej. Dotyczy to nie tylko Białorusi, ale także Litwy, z którą przecież mieliśmy doskonałą współpracę – dodał. Jego zdaniem za rządów premiera Kaczyńskiego taka sytuacja byłaby niemożliwa. – Mieliśmy dobre kontakty z konserwatystami – podkreśla.
Co prawda odebrania mandatów Polakom zażądał tylko jeden litewski deputowany Gintaras Songaila, ale jest on członkiem partii konserwatywnej mającej w Sejmie bardzo silną pozycję.
Sprawa toczy się dalej, choć Karta Polaka jest jedynie potwierdzeniem przynależności danej osoby do narodu polskiego i nie pociąga za sobą żadnych zobowiązań wobec Polski. Jak już pisała „Rz”, władze w Wilnie nie zgłaszały żadnych oficjalnych zastrzeżeń zarówno wobec wprowadzenia w Polsce ustawy o Karcie Polaka, jak i wobec przyznawania Karty obywatelom litewskim.