Polak zginął rażony paralizatorem. Według celników dotkliwie odczuwał skutki zmiany strefy czasowej, zmęczenie i głód. – Był sfrustrowany i niespokojny. Chciało mu się pić – zeznała przedstawicielka służb imigracyjnych Juliette Van Agteren. Dziekański spędził na lotnisku ponad sześć godzin. Czterech funkcjonariuszy Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej (RCMP) przyznało się do użycia paralizatora. Twierdzą, że Polak stanowił zagrożenie dla otoczenia. Grozi im kara za przekroczenie uprawnień.