We wtorek szef ukraińskiego MSZ Wołodymyr Ohryzko wezwał Czernomyrdina na dywanik, by – już po raz drugi – upomnieć go za niedyplomatyczne zachowanie. Zagroził mu, że może być uznany za persona non grata.
Zdaniem rosyjskiego „Kommiersanta” chodzi o wypowiedzi pod adresem ukraińskich liderów: prezydenta Wiktora Juszczenki i premier Julii Tymoszenko. – Nie da się z nimi porozumieć. Przyjdą inni – zobaczymy. Traktują się jak psy. Wyzywają się – mówił ambasador w wywiadzie dla „Komsomolskiej Prawdy na Ukrainie”. Czernomyrdin podpadł też podczas kryzysu gazowego, mówiąc, że Rosja wcale nie musi używać ukraińskich szlaków tranzytowych. – Jeśli tego chcą, to dostaną to. Już dziś są zresztą blisko sytuacji, w której zostaną sami ze swoimi gazociągami, z zakopanym w ziemi złomem – ostrzegał.
Rosyjskie MSZ uznało groźby Ukraińców za nieprzyjazny krok, a władze oskarżyło o szkodzenie wzajemnym relacjom „wbrew ukraińskiej opinii publicznej”.
– Zawsze pracował dla dobra Ukrainy i tak jest tam postrzegany. Potwierdza to entuzjazm Ukraińców, których spotyka podczas podróży po kraju, a także sondaże – mówi w rozmowie z „Rz” Wsiewołod Łoskutow z rosyjskiej ambasady w Kijowie.
– Poza tym jest też doradcą rosyjskiego prezydenta, cieszy się jego zaufaniem. To też o czymś świadczy – dodaje.