Słodkie życie oligarchów w kryzysie

Kryzys mocno uderzył oligarchów po kieszeniach, ale nie na tyle, by musieli sobie odmawiać przyjemności. Władze zaś opanowały sztukę łączenia populizmu z ochroną interesów biznesu

Aktualizacja: 16.06.2009 03:30 Publikacja: 16.06.2009 03:20

Oleg Deripaska, uważany za ulubieńca Władimira Putina, nie ma dziś dobrej passy. Kryzys zabrał mu po

Oleg Deripaska, uważany za ulubieńca Władimira Putina, nie ma dziś dobrej passy. Kryzys zabrał mu ponad 20 miliardów dolarów (fot: Dmitry Astakhov)

Foto: AP

Roman Abramowicz, właściciel klubu Chelsea i drugi w rankingu najbogatszych Rosjan, będzie miał największy i najdroższy jacht na świecie. Superekskluzywna „Eclipse” za 340 mln euro ma 170 metrów długości, dwa baseny, kino, salę balową. Również dwa hangary dla helikopterów, system antyrakietowy i miniłódź podwodną. Na kaprys bogacza można też spojrzeć z innej strony – w ciężkich czasach zapewnia 70 miejsc pracy, tyle osób będzie liczyć załoga jachtu.

[srodtytul]„Aurora” wystrzeliła [/srodtytul]

Właściciel potężnej finansowo-przemysłowej grupy Onexim Michaił Prochorow zorganizował huczną imprezę na legendarnym krążowniku „Aurora”. Bankiet z okazji pierwszej rocznicy urodzin należącego do niego pisma „Russkij Pionier” sprawdził się jako panaceum na fatalną pogodę i wiejące nudą konferencje petersburskiego Forum Ekonomicznego. Tłumnie przybyli wielcy tego świata – od polityków po telewizyjne gwiazdy. Tym razem z krążownika celowano nie w Pałac Zimowy, ale w kryzys. Co odważniejsi goście zdobyli się nawet na skoki do lodowatej Newy.

[wyimek]Sprawa Jukosu była Kremlowi potrzebna, przypieczętowała nowe porządki budowane przez Putina[/wyimek]

Po imprezie wybuchła afera. Komuniści zarzucili bogaczowi profanację rewolucyjnej relikwii, a zawiadujący krążownikiem wojskowi skierowali sprawę do prokuratury. Znając życie, skończy się na medialnym szumie, a Prochorow się wykręci. Wraz z nim na pokładzie „Aurory” w rytm piosenek skandalisty Sznura pląsała zresztą sama gubernator Petersburga Walentina Matwijenko.

Prochorow na razie z kryzysu się śmieje. Wylądował na czele rosyjskiego rankingu. Stracił miliardy, ale mniej niż inni. W odróżnieniu od większości krezusów kryzys powitał bez długów. Nic, tylko imprezować.

[srodtytul]Wszystkie smutki Deripaski[/srodtytul]

Prochorow śmieje się pewnie z Olega Deripaski, któremu niedługo przed wybuchem kryzy- su musiał – podobno „zachęcony” przez Władimira Putina – sprzedać akcje kwitnącego Norylskiego Niklu. Gdy zaczął się kryzys, ich wartość spadła tak, że Deripasce zostały z tej transakcji same kłopoty i długi w zachodnich bankach. A Prochorowowi gotówka.

Deripaska nie ma ostatnio dobrej passy. Rok temu królował na rosyjskiej liście miliarderów. Dziś jest biedniejszy o dwadzieścia kilka miliardów dolarów, nie ma z czego spłacać długów, co i rusz musi stukać do bram Kremla, prosząc o pomoc. Rosyjska „złota setka” w ciągu kryzysowych miesięcy zbiedniała o prawie 400 mld dolarów (z 520 do 142), ale Deripaska wygląda na tle kolegów na prawdziwego pechowca. I jeszcze dostaje baty od Putina. Zdjęcie oligarchy zgiętego w poniżającym pokłonie przed rozwścieczonym premierem obiegło świat. Putin publicznie zbeształ biznesmena uważanego za ulubieńca Kremla, a następnie palcem pokazał, gdzie ma podpisać kontrakt, który przywróci pracę mieszkańcom Pikaliowa. – Proszę oddać długopis – rzucił, by dobić oligarchę. Czyżby biznesmen, który od czasów Borysa Jelcyna umiał znaleźć z Kremlem wspólny język, popadł w niełaskę? Ależ skąd.

[srodtytul]4,5 miliarda za 5 minut upokorzenia[/srodtytul]

Gniew Kremla oligarsze nie grozi, a pikaliowska bura była przedstawieniem na potrzebę chwili i właściciel Bazełu pokornie odegrał w niej swą rolę. Dwa dni wcześniej zapadła decyzja o przedłużeniu mu państwowego kredytu w wysokości 4,5 mld dolarów. Deripaska dostał też

10 mld rubli na budowę obiektów olimpijskich w Soczi. A Putin w Pikaliowie załatwił mu jeszcze 250 mln na zaległe wypłaty dla pracowników i surowiec dla cementowni po dumpingowych cenach, niekorzystnych dla dostawcy. I niższe stawki za transport kolejowy.

– Putin rozwiązał problemy Pikaliowa, ale nie kosztem Deripaski, jak sugerowała nasza telewizja – mówi „Rz” publicystka Julia Łatynina, która opisała tę sprawę na łamach „Nowej Gazety”. – To nie był spektakl. To forma rządów, która nakazuje chronić swoich ludzi. Wytrzeć sobie o kogoś buty, a potem podpisać to, co ci podłożył – dodaje. Problem został rozwiązany. Zapłaciło państwo i inne przedsiębiorstwo, które musi dostarczać surowiec poniżej progu opłacalności.

[srodtytul]Putin strzelił sobie w stopę[/srodtytul]

„Syndrom pikaliowski” jest dziś w centrum uwagi mediów. Eksperci wieszczą powtórkę. – Putin stworzył niebezpieczny precedens. W ślady Pikaliowa mogą pójść inne miasta będące w ciężkiej sytuacji – ostrzegają. – Ludzie dostali sygnał, że mogą doprowadzić do zmiany sytuacji – mówi „Rz” Michaił Riemiezow z Instytutu Strategii Narodowej. W Rosji jest ponad 400 miast i ze 200 miejscowości uzależnionych od jednego lub kilku zakładów, w tym około setki w równie ciężkiej sytuacji jak Pikaliowo. Ręczne sterowanie nie jest rozwiązaniem, które można stosować na masową skalę. Choć w telewizji wypadło dobrze i przysporzyło premierowi kilku punktów procentowych poparcia.

Przypadek Pikaliowa może wywołać efekt domina, dlatego Kreml i rząd przystąpiły do kontrofensywy. – Jeśli bezrobocie będzie rosnąć, gubernatorzy stracą pracę – zagroził prezydent Dmitrij Miedwiediew. Dzień później premier rugał ministrów. – Co dobrego zrobiliście w tym tygodniu dla narodu? – pytał na posiedzeniu rządu.

Prezydent i premier muszą dbać o notowania. Robią to, zdejmując z siebie odpowiedzialność. – Gdzie jest społeczna odpowiedzialność biznesu, o której tyle mówimy? – pytał Putin biznesmenów w Pikaliowie. Do jej demonstrowania zaprzęgnięto właśnie Deripaskę. Zamiast brylować na salonach i grać w golfa – nieogolony i wychudzony, z zatroskaną miną objeżdża swe zakłady, poszukując wyjścia z kryzysu.

[srodtytul]Będzie egzekucja?[/srodtytul]

Część rosyjskich ekspertów uważa, że furia Putina z Pikaliowa może się powtórzyć, ale już nie jako inscenizacja. – Władza jest wyjątkowo czuła na punkcie społecznej stabilności – mówi Olga Krysztanowska, badaczka rosyjskich elit. – Jeśli stanie przed wyborem: stabilność albo interesy wielkiego biznesu, wybierze tę pierwszą. Właściciele mogą być zmuszeni do działań sprzecznych z ich interesami w imię „społecznej odpowiedzialności” – ocenia.

W grupie ryzyka są też gubernatorzy, na których Kreml przerzuca odpowiedzialność za walkę z kryzysem. Krysztanowska nie wyklucza, że w sytuacji krytycznej może dojść do publicznej egzekucji. Podobnego zdania jest Jewgienij Nadorszyn, analityk Trust Investment Bank w Moskwie. – W krytycznej sytuacji władza może się zdecydować na publiczną ofiarę – z politycznych lub ekonomicznych kręgów. Jeśli będzie to konieczne, to znaczy władze będą przekonane, że to poprawi ich wizerunek – mówi ekspert. Zdaniem Krysztanowskiej taki ruch zostałby przez Rosjan dobrze przyjęty. – Nasze społeczeństwo lubi, kiedy władza jest twarda. Taki gest dałby mu poczucie, że rządzący są z narodem, a nie po stronie tych, którzy mają pieniądze.

– Jeśli sytuacja naprawdę będzie poważna, a w dodatku znajdzie się pretekst – można będzie coś zarzucić właścicielowi, to czyjaś głowa rzeczywiście może spaść – tłumaczy Nadorszyn. Wiadomo, że znaleźć „coś” można bez problemu. Kompromitujący materiał jest na każdego, ale sięga się po niego tylko wtedy, kiedy jest potrzebny. Tak jak w przypadku sztandarowego procesu epoki Putina – zatopienia Michaiła Chodorkowskiego.

– Myślę, że nie będzie powtórki z Jukosu. Coś takiego może się zdarzyć, tylko jeśli ktoś taki będzie – jak Chodorkowski – z uporem odmawiał podporządkowania. W grę wchodzi raczej pozbawienie biznesmena tych czy innych aktywów – mówi Nadorszyn.

[srodtytul]Na Wschodzie na razie bez zmian[/srodtytul]

Sprawa Jukosu była Kremlowi potrzebna. Przypieczętowała nowe porządki budowane przez Władimira Putina, w których wielki biznes i fortuny oligarchów są mile widziane, pod warunkiem że grają według kremlowskich zasad. Dziś tort jest podzielony, każdy oligarcha zna swoje miejsce i nie wykonuje fałszywych ruchów. A kolejny proces Chodorkowskiego to sygnał, że nic się nie zmieniło. Dlatego – przekonuje politolog Michaił Riemiezow – wielki biznes może spać spokojnie.

– Nasz establishment opanował do perfekcji sztukę łączenia populizmu z ochroną interesów wielkiego biznesu – przekonuje, przywołując przykład Olega Deripaski.

– Przed kamerami widzimy zarośniętego oligarchę, który zgrzytając zębami, podpisuje podsunięty przez premiera kontrakt. A w rzeczywistości Putin załatwia jego problemy. I wilk jest syty, i owca cała – mówi. – Władze wierzą, że wszelkie zadania propagandowe można załatwić przy pomocy mediów, nie naruszając interesów grup wpływu. Ten system można nazwać PRkracją, która na razie działa wystarczająco efektywnie – ocenia.

– Ci ludzie to państwo i nie dlatego, że są oligarchami w pełnym sensie tego słowa, czyli grupą bogatych ludzi, którzy dzierżą władzę – wtóruje mu politolog Nikołaj Pietrow. Oligarchowie państwem nie rządzą, ale każdy jest zrośnięty z jakąś grupą. Każdy jest wierzchołkiem góry lodowej.

Cios w któregokolwiek z nich oznaczałby zaatakowanie jego klanu i zburzenie delikatnej równowagi, dzięki której trzyma się system władzy. A do tego może dojść tylko w naprawdę dramatycznej sytuacji, gdy pieniędzy będzie za mało, by starczyło dla wszystkich. Wówczas pytanie będzie brzmiało nie: jak podzielić, ale – kogo zjeść.

Roman Abramowicz, właściciel klubu Chelsea i drugi w rankingu najbogatszych Rosjan, będzie miał największy i najdroższy jacht na świecie. Superekskluzywna „Eclipse” za 340 mln euro ma 170 metrów długości, dwa baseny, kino, salę balową. Również dwa hangary dla helikopterów, system antyrakietowy i miniłódź podwodną. Na kaprys bogacza można też spojrzeć z innej strony – w ciężkich czasach zapewnia 70 miejsc pracy, tyle osób będzie liczyć załoga jachtu.

Pozostało 95% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019