To oznacza porażkę aspirującego do tej samej funkcji Jacka Protasiewicza, który uchodzi za osobę blisko związaną z premierem.
Objęcie przez Saryusza-Wolskiego stanowiska szefa polskich chadeków w PE oznacza też de facto jego wycofanie się z gry o miejsce w komisji europejskiej. I zdecydowanie zwiększa szanse Janusza Lewandowskiego na funkcję komisarza.
Nieoficjalnie wiadomo, że aspiracje do tego, by stanąć na czele polskiej delegacji miał Jacek Protasiewicz, uchodzący za osobę zaufaną premiera. - Jego porażka oznacza więc prawdopodobnie, że Donald Tusk musiał dać Saryuszowi-Wolskiemu swoistą nagrodę pocieszenia. I że tak naprawdę zależy my na tym, by mieć bliskiego współpracownika w komisji europejskiej. - mówi nieoficjalnie polityk PO.
Funkcję szefa polskiej delegacji wśród chadeków można porównać do kierowania połączonymi klubami PO i PSL w europarlamencie. W ubiegłej kadencji posadę tę pełnił także Jacek Saryusz-Wolski.