Tego lata pierwszy raz w dziejach regionu władze i mieszkańcy nie muszą z niepokojem wpatrywać się w mapę pogody. Zbiorniki retencyjne w Katalonii są pełne. Rok temu poziom wody nie przekraczał 20 proc. i trzeba było ją sprowadzać statkami. Teraz w Barcelonie uruchomiono największe w Europie przedsiębiorstwo odsalania wody z Morza Śródziemnego. Wielkie, pełne kolorowych rur hale przypominają paryskie Centrum Pompidou. Co kilka metrów – stoliki ze szklankami i dzbankami. Podczas uroczystej inauguracji odsalarni przedstawiciele rządów Hiszpanii, Katalonii i UE degustowali przezroczysty płyn jak wino. Nikt jeszcze nie wznosił toastu wodą z takim namaszczeniem.
Jest co świętować. Katalonia ma za sobą największą suszę od 70 lat. Przez 21 miesięcy prawie nie padał deszcz, w zbiornikach retencyjnych widać było dno. W miastach wyłączono fontanny, na plażach zakręcono prysznice, właścicielom domów zakazano podlewać ogródki. Ubiegłoroczna walka z suszą kosztowała kataloński rząd 700 mln euro. Mnożyły się pomysły. Rząd chciał uzdatniać wodę z największej barcelońskiej oczyszczalni ścieków. Katalońskie Stowarzyszenie Inżynierów proponowało przekopanie kanału z Rodanu, a jedna z organizacji ekologicznych uważała, że najlepszym rozwiązaniem będzie przyholowanie do Barcelony kawałka lodowca.
Kiedy z usytuowanego w pobliżu lotniska Prat przedsiębiorstwa popłynęły pierwsze litry wody, Katalończycy odetchnęli z ulgą. Inwestycja kosztowała 230 mln euro, 75 proc. tej sumy pokryły fundusze europejskie. Przedsiębiorstwo zaopatrzy w wodę Barcelonę z przyległościami, gdzie mieszka 4,5 mln ludzi, czyli prawie 70 proc. wszystkich mieszkańców regionu. Ilość uzdatnianej wody zależeć będzie od potrzeb. Na razie przedsiębiorstwo wykorzystuje zaledwie 20 proc. swych możliwości.
– Przetransportowanie metra sześciennego wody z rzeki Ter (okolice Gerony) kosztuje 0,32 euro, wyprodukowanie takiej samej ilości wody odsolonej – prawie dwa razy więcej – zauważa w rozmowie z „Rz” José Luis Jurado, inżynier z Katalońskiej Agencji Wody. Mieszkańcy Barcelony muszą się liczyć z wyższymi opłatami. Lokalne władze zapewniają, że podwyżka będzie wprowadzana powoli. A ludzie oszczędzą na naprawach pralek i zmywarek, bo odsolona woda ma mniej wapna niż słodka.
– Do tego jest smaczna. Można nie kupować butelkowanej. Właściwie nawet po podwyżce będzie taniej – przekonuje Joan Comte, dyrektor jednego z barcelońskich przedsiębiorstw.Zadowoleni są też rolnicy, mieszkańcy najbardziej suchych terenów w okolicach Leridy. Odsolonej wody wprawdzie nie dostaną, ale dzięki nowo otwartemu kanałowi Segarra – Garrigues nawodnione zostaną tysiące hektarów pól. Na razie kanał ma 6 km, ale za cztery lata jego długość wyniesie 84 km. Inwestycja ma kosztować 1,5 mld euro, ale dzięki kanałowi woda dotrze do 16 tys. gospodarstw.