We Włoszech szacuje się, że na świńską grypę choruje już około 700 tysięcy osób. Rozpoczęto szczepienia, które mają objąć 24 mln osób (40 proc. populacji) uznanych za szczególnie zagrożone, czyli dzieci, kobiety w ciąży, ludzie starsi, chorzy oraz grupy zawodowe szczególnie istotne dla funkcjonowania państwa.
W akcji szczepień mają brać udział lekarze domowi, ale aż połowa z nich sabotuje zarządzenie Ministerstwa Zdrowia. Ich zdaniem nie ma wystarczających gwarancji, że szczepionka nie wywoła efektów ubocznych, szczególnie u dzieci.
Aż 20 procent lekarzy domowych stanowczo odradza swoim pacjentom szczepienia i odmawia ich wykonania, a 30 procent odsyła swoich podopiecznych do specjalistycznych placówek, nierzadko odległych o kilkadziesiąt kilometrów. Co więcej, lekarze przeciwni szczepieniom nie szczepią się też sami. Informacje te podał Związek Lekarzy Medycyny Ogólnej, a jego szef zagroził nieposłusznym bliżej nieokreślonymi sankcjami. Zaapelował przy okazji do minister zdrowia, by wydała w tej sprawie specjalne rozporządzenie. O to będzie trudno, bo pani minister Mariastella Gelmini też nie chce się zaszczepić.
Grypa A/H1N1 do niedzieli spowodowała 32 zgony. Najwięcej – 11 w Neapolu. Włoscy epidemiolodzy szacują, że szczególnie niebezpieczna będzie druga fala grypy, spodziewana na przełomie stycznia i lutego. W wyniku zwykłej grypy co roku we Włoszech umiera sześć tysięcy osób.
Na Ukrainie, od której rozpoczęła się panika w Europie Środkowo-Wschodniej, na grypę zmarło już 135 osób. Jak podało w sobotę ukraińskie Ministerstwo Zdrowia, tylko w ciągu doby było 25 ofiar śmiertelnych. Od początku listopada na grypę zachorowało tu już ponad 870 tys. ludzi. Jak napisała gazeta „Ukraińska Prawda”, z powodu wirusa styczniowe wybory prezydenckie mogą zostać przełożone na maj.