Postać torreadora od wieków owiana jest legendą, każdy z los maestros, z mistrzów, ma własne zwyczaje i słabości. Jedni wożą ze sobą ołtarzyki, inni na godzinę przed korridą nie dopuszczają do siebie nawet najbliższych, jeszcze inni nalegają, by przed walką w założeniu kilkukilogramowego stroju pomagała im tylko jedna, wybrana przez nich osoba. Gaże za walkę są wysokie, najsłynniejsi zarabiają do 30 tysięcy euro za występ. Początkujący muszą się zadowolić sumami nieprzekraczającymi tysiąca euro.
Nawet w negatywnie nastawionej do walk z bykami Barcelonie kolejki po bilety na występy sław korridy nie są krótsze od tych, które ustawiają się przed koncertami gwiazd rocka. Aby obejrzeć popis słynnego José Tomasa, za bilet z drugiej ręki trzeba było zapłacić 3 tysiące euro. Trzy razy tyle co za najlepsze miejsce podczas meczu FC Barcelona – Real Madryt na Camp Nou. Jeśli kataloński parlament przychyli się do petycji obrońców praw zwierząt, miłośnicy narodowej fiesty będą musieli jeździć na walki do Walencji albo do Saragossy.
Na razie zrobiono pierwszy krok. Aby wnoszona przez organizacje społeczne sprawa weszła do porządku dziennego obrad parlamentu, jego pomysłodawcy muszą zebrać 50 tys. podpisów. Pod żądaniem zakazu walk z bykami podpisało się 180 tys. osób. Pięć lat temu, Barcelona została ogłoszona „miastem przeciwnym walkom z bykami” (la ciudad antitaurina). Z dwóch istniejących w stolicy Katalonii aren jedna jest przerabiana na centrum kulturalno-handlowe. W sondażu przeprowadzonym przez Instytut Gallupa za likwidacją korridy opowiedziało się 72 procent mieszkańców regionu.
Mimo to temat podzielił Katalończyków nie mniej niż zeszłoniedzielne referendum w sprawie niepodległości. Za wykreśleniem debaty o przyszłości korridy z porządku dziennego katalońskiego parlamentu głosowali zgodnie socjaliści (PSC) i ludowcy (PP), na co dzień najwięksi polityczni wrogowie. Pochodzący z Andaluzji lider katalońskiego rządu José Montilla, częsty gość korridy, nie krył, że „wprowadzanie zakazów mu się nie podoba”.
Słynący ze skrupulatności Katalończycy przyznają, że region straci finansowo na zakazie. Największa arena, barcelońska „La Monumental”, mieści 16 tysięcy widzów. Jeśli wszystkie miejsca są zapełnione, a na arenie walczy znany torreador, czysty zysk ze spektaklu sięga 200 tys. euro (w przypadku walk niebudzących dużych emocji – 30 tys. euro). W Katalonii jest siedem aren, w niektórych miejscowościach, na przykład słynącej z zamiłowania do korridy Cardonie, walki toczą się na centralnych placach miasta. Za każdą gmina dostaje pieniądze, które zasilają kasę regionu.
Inicjatorzy debaty parlamentarnej na temat korridy dążą do zmiany artykułu 6 przyjętego przed rokiem prawa o ochronie zwierząt. Zgodnie z nim kataloński rząd zakazuje walk i spektakli z użyciem zwierząt, polegających na powodowaniu cierpienia. Zwrócili się też o modyfikację artykułu 337 kodeksu karnego, zgodnie z którym za maltretowanie zwierząt grozi kara do roku i trzech miesięcy więzienia. Obrońcy zwierząt chcą, by oba te artykuły zostały poszerzone o korridę.