Gdy przed tygodniem Joseph Stack celowo rozbił swój mały samolot o siedzibę służby skarbowej (IRS) w stolicy Teksasu, zabijając jednego z pracowników i raniąc kilkanaście osób, w oczach większości Amerykanów był albo terrorystą, albo zagubionym człowiekiem, który nie potrafił poradzić sobie z rozwiązaniem życiowych problemów.
Dla członków ekstremistycznego ruchu antypodatkowego, którzy na wszystkich najważniejszych kanałach telewizyjnych mogli obejrzeć, jak przez kilka godzin stoi w płomieniach przedstawicielstwo ich największego wroga – amerykańskiego rządu – Stack stał się jednak wielkim bohaterem.
53-letni inżynier komputerowy, który za darmo naprawiał komputery sąsiadom, a w wolnym czasie grywał na gitarze basowej, przed śmiercią zamieścił w Internecie sześciostronicowy manifest pożegnalny. Żalił się na problemy z urzędnikami skarbówki. Jego zdaniem niesłusznie domagali się od niego zapłacenia zaległych podatków. Z listu wynika, że problemy Stacka z IRS zaczęły się już w 1986 roku. Od tego czasu rosła jego frustracja i gniew na rząd, nazywany w liście Wielkim Bratem. „Jako dzieci jesteśmy uczeni, że bez prawa nie byłoby społeczeństwa, lecz tylko anarchia. Niestety, od małego robi się nam pranie mózgu, żebyśmy w to wierzyli” – pisał Stack, przekonując, że całe dorosłe życie spędził, „oduczając się tych bzdur”. Nazywając kongresmenów „złodziejami”, „kłamcami” i „kanaliami”, atakując bankierów i menadżerów wielkich firm, wyraża też nadzieję, że „amerykańskie zombi obudzą się i rozpoczną rewoltę”. „Jestem wreszcie gotów, by powstrzymać to szaleństwo. Cóż, panie Wielki Bracie z IRS, spróbujmy czegoś nowego. Weź moje ciało i śpij dobrze” – zakończył.
Według „The Wall Street Journal” zanim FBI zablokowało do niego dostęp, list przeczytało 20 milionów ludzi. Myśli zawarte w opublikowanym przed samobójczą misją manifeście spodobały się zaś nie tylko anarchistom czy białym suprematystom, ale zyskały również poparcie tysięcy fanów na tak popularnych portalach społecznościowych jak Facebook czy Twitter, gdzie Stack nazywany jest „prawdziwym amerykańskim bohaterem”. „Wreszcie jakiś Amerykanin powstał przeciw naszemu tyrańskiemu rządowi, który przestał już przestrzegać konstytucji”, „Poświęcił się za nas wszystkich” – pisali użytkownicy Facebooka. W listach wysyłanych do redakcji lokalnych gazet i telefonach do rozgłośni radiowych zwolennicy walki z urzędami podatkowymi nazywali zaś Stacka „męczennikiem”.
Mieszkająca w Norwegii córka zamachowca Samantha Dawn Bell powiedziała zaś, że rozumie sprzeciw swojego ojca wobec „wadliwego” systemu podatkowego w Stanach Zjednoczonych. Choć jest przeciwna temu, że zdecydował się na atak.