– W naszym kraju żyje obecnie 170 tysięcy Ormian. Tylko 70 tysięcy z nich to obywatele tureccy, ale tolerujemy pozostałe 100 tysięcy. Jeśli jednak będzie to konieczne, mogę powiedzieć tym 100 tysiącom, by wrócili do swojego kraju, bo nie są naszymi obywatelami – powiedział BBC premier Turcji. Większość tureckich Ormian żyje w Stambule. Wielu przybyło tam po wielkim trzęsieniu ziemi w Armenii w 1988 roku. Mieszkają i pracują w Turcji z reguły nielegalnie. Część zarobków wysyłają rodzinom.

Według Erdogana to ormiańska diaspora na Zachodzie odpowiada za coraz częściej padające pod adresem muzułmańskiej Turcji oskarżenia o zorganizowanie ludobójstwa chrześcijan Ormian w latach 1915 – 1916. Terminu „ludobójstwo” w odniesieniu do tych wydarzeń użyły ostatnio w swych rezolucjach szwedzki parlament oraz Komisja Spraw Zagranicznych amerykańskiego Kongresu. W odpowiedzi Ankara odwołała ambasadorów z Waszyngtonu i Sztokholmu oraz zamroziła wizyty ministrów w Stanach Zjednoczonych.

Rząd turecki zastanawia się, czy Erdogan powinien przyjąć zaproszenie prezydenta Baracka Obamy na konferencję w sprawie zagrożeń nuklearnych planowaną na 12 – 13 kwietnia. Jest prawdopodobne, że do Waszyngtonu poleci w końcu jeden z ministrów, co będzie demonstracją niezadowolenia z powodu rezolucji. Chociaż prezydent Obama podkreślił, że nie zgadza się z jej treścią, a wielu kongresmenów pospieszyło z zapewnieniami, że nie ma szans na jej przyjęcie przez Kongres, Ankara domaga się zajęcia oficjalnego stanowiska w tej sprawie przez USA. Prezydent Obama będzie musiał odnieść się do problemu w przemówieniu 24 kwietnia – w rocznicę rozpoczęcia masakry Ormian.

Erdogan nie ukrywa, że na konferencji Waszyngton nie będzie mógł liczyć na poparcie Ankary w kampanii przeciwko irańskiemu programowi atomowemu. – Myślę, że Iran ma naturalne prawo do używania energii nuklearnej do celów cywilnych – powiedział. Podkreślił, że Izrael ma broń jądrową i nikt nie odbiera mu prawa do jej posiadania. – Dlaczego zatem – pytał – nie stosuje się podobnych kryteriów wobec Iranu?

Groźby pod adresem Ormian mogą pogorszyć i tak już napięte relacje między Turcją i Armenią. W ubiegłym roku oba państwa postanowiły nawiązać stosunki dyplomatyczne. Parlamenty miały uchwalić stosowną, jednobrzmiącą rezolucję w tej sprawie, ale rządy w Ankarze i Erewanie zaczęły się wzajemnie oskarżać o próby manipulowania uzgodnionym już tekstem i ze wspólnych ustaleń nic nie wyszło.