Uczniowie moskiewskiej podstawówki nr 1065 w środę kończyli wypoczynek nad Morzem Azowskim na południu Rosji. Opiekunowie – szkolni nauczyciele – wraz z kilkudziesięcioosobową grupą podopiecznych byli na wycieczce na Półwyspie Jejskim. Kąpiel jest tam zabroniona ze względu na silne podwodne prądy, jednak wychowawcy pozwolili dzieciom się wykąpać, „ponieważ było bardzo gorąco”.
Według informacji śledczych i ustaleń rosyjskich mediów w pewnym momencie dzieci poczuły, że ziemia zaczyna się im usuwać spod nóg. Wybuchła panika, wychowawcy – którzy byli na brzegu – rzucili się na ratunek, dzieci próbowały też pomóc sobie nawzajem. Pięcioro w wieku od ośmiu do 15 lat i nauczyciel wychowania fizycznego utonęli od razu, ciało jeszcze jednego chłopca znaleziono dopiero w czwartek, jedno dziecko trafiło do szpitala.
– W krwi trzech opiekunów wykryto alkohol – informował wczoraj RIA Nowosti rzecznik prokuratury, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Dyrektor obozu zapewniał zaś, że moskiewscy wychowawcy wiedzieli, iż kąpiel na Półwyspie Ejskim nie jest dozwolona.
Najprawdopodobniej zarzuty usłyszy wicedyrektor moskiewskiej szkoły, która była odpowiedzialna za grupę.
– To ona pozwoliła dzieciom się kąpać – twierdzi rzecznik praw dziecka Paweł Astachow, który był w czwartek na miejscu zdarzenia.