W Stryju w obwodzie lwowskim nieznani sprawcy podpalili namiot wyborczy Partii Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza. Działaczy poszczuto psami. Miejscowi dziennikarze przypuszczają, że ataku dokonali nacjonaliści. Do popełnienia przestępstwa przyznał się 43-letni maszynista. Milicja przesłuchała go i wypuściła do domu. Zaprzeczyła także doniesieniom, że działacze Partii Regionów w wyniku odniesionych ran trafili do szpitala.
W niedzielę na Ukrainie odbędą się wybory samorządowe. Przeciwnicy prorosyjskich władz ostrzegają przed masowymi fałszerstwami. – Nie wykluczam incydentów i prowokacji – mówi „Rz” Ołeksandr Czernenko, rzecznik społecznego Komitetu Wyborców Ukrainy. – Tegoroczne wybory lokalne są specyficzne. Wcześniej odbywały się jednocześnie z wyborami do parlamentu i nie przywiązywano do nich większego znaczenia. Ich wielką wadą są przepisy, które dyskryminują niektóre partie. Na przykład podczas formowania komisji wyborczych większe uprawnienia mają silniejsze partie w Radzie Najwyższej, czyli ugrupowania rządzące.
Rywalka Janukowycza w styczniowych wyborach prezydenckich Julia Tymoszenko twierdzi, że władza masowo drukuje fałszywe karty do głosowania. Była premier wzywa do bojkotu wyborów we Lwowie, Tarnopolu i Kijowie, z góry zakładając, że ich wyniki będą sfałszowane. Według jej współpracownika Ołeha Medwediewa dochodzi do manipulacji polegających na włączaniu do komisji członków bloku Tymoszenko i Naszej Ukrainy Wiktora Juszczenki, którzy przeszli na stronę władz.
Liderzy popularnej na zachodzie Ukrainy nacjonalistycznej partii Swoboda apelują do rodaków, by nie sprzedawali głosów za „150 hrywien, czyli 3 kg wieprzowiny, 13 kg kaszy gryczanej lub 17 kg pomidorów”. Właśnie taką sumę mają oferować za głos na Partię Regionów jej działacze.
Wybory będą testem popularności władz w Kijowie przed wyborami parlamentarnymi w 2012 roku.