Polityk od kilku dni plącze się w wyjaśnieniach, bagatelizując całą sprawę i prosząc dziennikarzy, aby nie robili z niej afery. Przekonuje, że za całym incydentem stoją hakerzy i że zatrudnił już prywatną firmę, która ma sprawdzić, jak mogło dojść do włamania do jego komputera. Nie powiadomił jednak FBI czy nawet policji na Kapitolu, uznając, że sprawa „nie jest tego warta".
Pytany, czy to fragment jego krocza osłoniętego bokserkami został uwieczniony na zdjęciu, odpowiada: „Nie mogę tego stwierdzić z całą pewnością". – Mój system został zhakowany. A zdjęciami można manipulować – tłumaczył w NBC żonaty demokrata.
„Weinergate", jak określają tę sprawę media w USA, może zakończyć karierę kongresmena. Lider republikanów Eric Cantor podkreślał wczoraj, że jest mu bardzo żal żony demokraty, i przekonywał, że Amerykanie nie tolerują podobnych zachowań swoich parlamentarzystów.
—Jacek Przybylski z Waszyngtonu