Dmitrij Miedwiediew próbował skłonić przywódcę Armenii Serża Sarkisjana i prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa do przyjęcia mapy drogowej umożliwiającej zakończenie sporu o Górski Karabach. Na początku czerwca władze Azerbejdżanu oskarżyły Armenię o zerwanie rozmów pokojowych i ogłosiły, że są gotowe rozstrzygnąć konflikt przy użyciu siły.
Zamieszkana przez Ormian enklawa na terenie Azerbejdżanu była już przyczyną wojny. Kiedy Związek Radziecki chylił się ku upadkowi, Ormianie z Górskiego Karabachu zażądali niepodległości. Wybuchł konflikt, w którym zginęło 30 tysięcy ludzi, a milion musiało uciekać ze swoich domów. Po referendum w 1994 roku enklawa ogłosiła niepodległość, której nikt nie uznał. Obie strony twierdzą, że prawo międzynarodowe przemawia na ich korzyść. Azerbejdżan powołuje się na prawo do integralności terytorialnej, a Armenia na prawo narodów do samostanowienia.
Zgodnie z planem porozumienia oba kraje miałyby wyrzec się siły przy rozstrzyganiu sporu. Kolejnym krokiem miałoby być umieszczenie sił pokojowych na spornej granicy. Ormianie mieliby oddać Azerbejdżanowi terytoria zajęte poza Górskim Karabachem i utrzymywane jako strefa buforowa. Uchodźcy dostaliby prawo do powrotu. Dopiero wtedy miałoby zostać ogłoszone referendum w sprawie statusu enklawy.
Plan został wstępnie opracowany już w 2004 roku, ale mimo długich negocjacji za zamkniętymi drzwiami zwaśnione strony nie były w stanie się porozumieć. Pośredniczący w rozmowach: Rosja, USA i Francja, obawiają się, że potyczki między Armenią i Azerbejdżanem do- prowadzą do wybuchu regularnej wojny.