Minister edukacji Jan Björklund z partii liberałów chciałby, aby nauka chińskiego odbywała się w klasach końcowych wszystkich szkół podstawowych oraz w trzyletnich gimnazjach. Przewiduje jednak, że uruchomienie tego projektu zajmie w podstawówkach najbliższych dziesięć lat, a w gimnazjach nawet 15. W tym czasie trzeba znaleźć odpowiednich nauczycieli.
– W świecie biznesu nie wszyscy posługują się angielskim, a ranga języka chińskiego z ekonomicznego punktu widzenia stale rośnie. Język ten staje się dużo ważniejszy niż francuski czy hiszpański – przekonuje Björklund.
O mocarstwowości Chin świadczą – według niego – losy szwedzkich firm motoryzacyjnych Volvo i Saab, co powinno stanowić ostrzeżenie.
W ubiegłym roku Volvo za półdarmo przeszło w ręce chińskiego producenta samochodów Geely Automobile. Z kolei kilka dni temu Saab zawarł kontrakt z chińskimi przedsiębiorstwami Pang Da i Youngman o bliskiej współpracy i produkcji trzech nowych modeli samochodów.
Nauka chińskiego nie powinna napotkać żadnego oporu. Jak pokazują sondaże, Szwedom nie podoba się, że 20 lat temu szkoły przeszły we władanie gmin. Woleliby, by kierowało nimi państwo.