Kolekcja – zwana Koronami Damaszku – składa się z 11 egzemplarzy Starego Testamentu spisanych ręcznie po hebrajsku około dziesięciu wieków temu. Misternie wykaligrafowane litery zostały opatrzone złoconymi ornamentami. Bezcenne dzieła sztuki stworzono w różnych miejscach Bliskiego Wschodu i Europy, skąd trafiły do synagog w Damaszku.
Uważane są za jedne z najstarszych i najlepiej zachowanych biblijnych rękopisów na świecie. Kilka z nich zostało właśnie przez kilka godzin pokazanych zwiedzającym w Bibliotece Narodowej w Jerozolimie. Ekspozycja wywołała olbrzymie zainteresowanie. Przy okazji pojawiło się jednak pytanie, w jaki sposób Biblie z Damaszku znalazły się w Izraelu.
Zagadkę wyjaśnił dziennik „Jedijot Achronot". Okazuje się, że księgi zostały wywiezione z Syrii w połowie lat 90. podczas tajnej, brawurowej operacji Mossadu. Agenci w zalakowanym szarym kontenerze wywieźli je do USA, skąd trafiły do państwa żydowskiego.
– To była naprawdę niesamowita akcja. Wykonana perfekcyjnie mimo olbrzymiego ryzyka. Jeden nieostrożny ruch mógł spowodować katastrofę – powiedział „Rz" Rafi Eitan, legendarny oficer Mossadu, który w latach 60. pojmał w Argentynie Adolfa Eichmanna. – A co najważniejsze, ta operacja miała szczytny cel. To są żydowskie księgi i powinny być w żydowskiej ojczyźnie. Bóg jeden wie, co stałoby się z nimi w Syrii.
Rozkaz przeprowadzenia operacji wydał w 1995 roku nieżyjący już premier Icchak Rabin. Właśnie wtedy pod presją świata Syria zgodziła się na wypuszczenie ostatnich Żydów (większość uciekła już w 1948 roku, gdy powstał Izrael). Rabin uznał, że święte księgi nie mogą pozostać w rękach nieprzychylnego Izraelowi arabskiego dyktatora.