Włochy ciągle niepewne

Inwestorzy nie mają jeszcze pełnego zaufania do włoskiego rządu. Boją się kupować obligacje długoterminowe

Publikacja: 30.12.2011 00:15

– Czas rynkowych zawirowań jeszcze się nie skończył – oznajmił premier Włoch Mario Monti

– Czas rynkowych zawirowań jeszcze się nie skończył – oznajmił premier Włoch Mario Monti

Foto: PAP/EPA, GUIDO MONTANI GUIDO MONTANI

Korespondencja z Brukseli

Po sukcesie środowej aukcji krótkoterminowych papierów dłużnych rynki z niepokojem czekały na efekty przetargu w czwartek. Włoskie Ministerstwo Finansów próbowało sprzedać obligacje 10-letnie. Z połowicznym sukcesem. Ich rentowność co prawda spadła do 6,98 proc., w porównaniu z historycznym rekordem na poziomie 7,56 proc. na aukcji 29 listopada. Ale to ciągle bardzo wysoka rentowność i takich odsetek Rzym nie będzie w stanie płacić na dłuższą metę.

Co gorsza, chętnych nie było wielu. Rząd chciał sprzedać papiery długoterminowe o wartości 3 mld euro, ale przy takiej rentowności udało mu się znaleźć nabywców na kwotę 2,5 mld euro.

– Czas rynkowych zawirowań jeszcze się nie skończył – oświadczył premier Mario Monti. Tymczasem dzień wcześniej papiery półroczne i dwuletnie były rozchwytywane, a ich rentowność dwukrotnie niższa niż na poprzednim przetargu. Również wczoraj w czasie aukcji papierów trzyletnich udało się znacznie zbić ich rentowność.

– Tych pozytywnych oznak nie można jednak jednoznacznie interpretować – ostrzega w rozmowie z „Rz" Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas. – W okresie świątecznym rynki są w stanie uśpienia. To, jakie jest zaufanie do włoskich obligacji, okaże się przy kolejnych aukcjach.

Reklama
Reklama

Bieżąca sytuacja jest lepsza w porównaniu z czasami Silvia Berlusconiego, bo nowy technokratyczny premier zdołał przeforsować program cięć budżetowych. I wiadomo, że Włochy będą w stanie obsługiwać swoje krótkoterminowe zobowiązania, o terminie wykupu do 2 – 3 lat. Ale czy wywiążą się z nich za 10 lat, to zależy od wzrostu gospodarczego. A pomysły na jego przyspieszenie Monti dopiero przedstawia.

Rynek się waha

– Byłbym ostrożny w ocenie rynku włoskich obligacji – mówi Dybuła. – Włochy potrzebują reform, bez nich nie wyjdą z kryzysu. Muszą przede wszystkim zliberalizować rynek pracy.

Rząd zamierza przeprowadzić dwie fundamentalne reformy, które mają na stałe zmienić strukturę gospodarki i stworzyć podstawy trwałego wzrostu. Ale obie napotykają opór partii politycznych i związków zawodowych. Pierwsza reforma przewiduje liberalizację i zwiększenie konkurencyjności – zniesienie ograniczeń na rynku towarów i usług, uwolnienie dostępu do wielu zawodów. Druga ma zerwać z dzisiejszym podziałem na rynku pracy, który – podobnie jak w Hiszpanii – premiuje tych już mających stałe zatrudnienie, szczególnie w przemyśle. Druga połowa, zwłaszcza młodzi zatrudnieni w usługach, nie ma żadnych gwarancji. Monti chce zabrać część ochrony tym pierwszym i dołożyć drugim. Jak zapowiedział na wczorajszej konferencji, inspiracją dla niego będzie nordycki model gospodarczy.

Powodzenie programu włoskiego jest kluczowe dla przyszłości strefy euro. Widać to po reakcjach inwestorów: wczorajsza niezbyt udana aukcja obligacji była jedną z przyczyn spadku jego kursu.

Euro było najtańsze od września 2010 roku – płacono za nie 1,2858 dolara. Grecja przysporzyła strefie euro wielu problemów, ale Włochy są bez porównania ważniejsze dla wspólnej waluty. Gospodarka grecka to 3 proc. produktu krajowego brutto strefy euro, a włoska aż 20 proc. Co ważniejsze, Włochy mają potężny dług publiczny i jego refinansowanie wymaga udziału wielu instytucji finansowych.

W 2012 roku Włochy muszą zrefinansować dług o wartości 300 mld euro. Częściowo mogą wykupić obligacje za gotówkę, ale w większości muszą na ten cel wyemitować kolejne papiery dłużne. Im mniejsze zaufanie inwestorów, tym wyższa będzie żądana rentowność.

Reklama
Reklama

NBP wkroczył do gry

Za euro na wartości zaczął też tracić złoty. W czwartek w południe dolar kosztował w Warszawie już 3,45 zł (pięć groszy droższy niż w środę). Za euro płacono 4,46 zł, co również oznaczało zwyżkę o sześć groszy.

O godz. 16 do gry włączyły się NBP i BGK. Oferta obcych walut z ich strony skutkowała gwałtownym umocnieniem się złotego. O godz. 16.20 euro kosztowało 4,4130 zł, czyli było już tylko o 0,3 proc. droższe niż w środę. Dolar był wyceniany na 3,4170 zł.

NBP potwierdził, że interweniował na rynku.

Korespondencja z Brukseli

Po sukcesie środowej aukcji krótkoterminowych papierów dłużnych rynki z niepokojem czekały na efekty przetargu w czwartek. Włoskie Ministerstwo Finansów próbowało sprzedać obligacje 10-letnie. Z połowicznym sukcesem. Ich rentowność co prawda spadła do 6,98 proc., w porównaniu z historycznym rekordem na poziomie 7,56 proc. na aukcji 29 listopada. Ale to ciągle bardzo wysoka rentowność i takich odsetek Rzym nie będzie w stanie płacić na dłuższą metę.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1235
Świat
Wielka geopolityczna gra: Indie, migracja i handel światowy
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1234
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1233
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1232
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama