Korespondencja z Brukseli
Po sukcesie środowej aukcji krótkoterminowych papierów dłużnych rynki z niepokojem czekały na efekty przetargu w czwartek. Włoskie Ministerstwo Finansów próbowało sprzedać obligacje 10-letnie. Z połowicznym sukcesem. Ich rentowność co prawda spadła do 6,98 proc., w porównaniu z historycznym rekordem na poziomie 7,56 proc. na aukcji 29 listopada. Ale to ciągle bardzo wysoka rentowność i takich odsetek Rzym nie będzie w stanie płacić na dłuższą metę.
Co gorsza, chętnych nie było wielu. Rząd chciał sprzedać papiery długoterminowe o wartości 3 mld euro, ale przy takiej rentowności udało mu się znaleźć nabywców na kwotę 2,5 mld euro.
– Czas rynkowych zawirowań jeszcze się nie skończył – oświadczył premier Mario Monti. Tymczasem dzień wcześniej papiery półroczne i dwuletnie były rozchwytywane, a ich rentowność dwukrotnie niższa niż na poprzednim przetargu. Również wczoraj w czasie aukcji papierów trzyletnich udało się znacznie zbić ich rentowność.
– Tych pozytywnych oznak nie można jednak jednoznacznie interpretować – ostrzega w rozmowie z „Rz" Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas. – W okresie świątecznym rynki są w stanie uśpienia. To, jakie jest zaufanie do włoskich obligacji, okaże się przy kolejnych aukcjach.