Korespondencja z Rzymu
250 policjantów skarbowych w mundurach i 100 agentów w cywilu przeprowadziło 386 kontroli w centrum miasta. Sprawdzali targowiska, małe sklepy i warsztaty, nocne kluby, dyskoteki, bary i restauracje. Aż w 317 przypadkach stwierdzono nieprawidłowości polegające głównie, choć nie tylko, na omijaniu kasy fiskalnej. Kiedy policjanci zaczęli patrzeć kasjerom na ręce, obroty cudownie wzrosły w porównaniu ze średnią ze stycznia od 200 do nawet 985 proc.
Ukrywanie dochodów ma we Włoszech charakter endemiczny
Co więcej, okazało się, że wielu sklepikarzy, straganiarzy i rzemieślników prowadzi działalność nielegalnie. Włoski fiskus o nich nie wie, co oznacza, że nie płacą podatków. Wszystkich pracowników zatrudniają na czarno. Przy okazji skontrolowano 35 właścicieli luksusowych samochodów. W ośmiu przypadkach chodziło o osoby deklarujące 10 tys. euro rocznych dochodów. Posiadacze porsche carrera i audi A5 w ogóle nie byli znani fiskusowi.
Wyniki kontroli nikogo nie zaskoczyły. Dopełniają jedynie obraz miasta, które jest stolicą włoskiego bezprawia i totalnego braku poszanowania wszelkich reguł – od przepisów ruchu drogowego po drobny i duży biznes, w sporym stopniu kontrolowany przez miejscową mafię – camorrę. Kwitnie bezrobocie (20 proc.), przewyższając ponaddwukrotnie średnią krajową (8,9 proc.), ale również praca na czarno i nielegalny biznes. Aż 41 proc. młodych ludzi (16 – 24 lat) nie uczy się ani nie pracuje, co przekłada się na rekordową we Włoszech drobną przestępczość. Gdy Markowi Hamsikowi, futbolowemu bożyszczu Neapolu, gangsterzy zdjęli z ręki roleksa, przykładając mu pistolet do głowy, miejscowa prasa komentowała: „Kto przy zdrowych zmysłach wychodzi z takim zegarkiem na miasto?" W hotelach recepcjoniści proponują gościom zegarki za kilka euro, radząc, by własne zdeponowali w sejfie.