„Twoja służba zdrowia jest za darmo, ale ile kosztuje?" – spytał czytelników dziennik „Granma", organ rządzącej wyspą partii komunistycznej. Gazeta zamierza publikować przykłady cen wybranych świadczeń, by uzmysłowić Kubańczykom, że wydatki, jakie państwo ponosi, aby pokryć koszty opieki lekarskiej czy oświaty, nie są manną z nieba. Wiele wskazuje, że artykuł zapowiada kolejne zmiany. Na początek „Granma" ujawniła, że badania kobiet w ciąży kosztują 247 peso (równowartość około 33 zł), a proteza dentystyczna 283 peso.
Sławiona jako bezpłatna służba zdrowia i oświata to flagowe osiągnięcia rewolucji kubańskiej z 1959 roku.
26 lipca prezydent Raul Castro w przemówieniu z okazji rocznicy rozpoczęcia rewolucji odniósł się do bolączek, jakie dziś najdotkliwiej dają się we znaki obywatelom. Jedną z nich jest wysokość płac. Obecnie średnie uposażenie na Kubie wynosi 450 peso (ok. 60 zł). – Nawet lekarze zarabiają bardzo mało, podobnie jak my wszyscy – mówił kubański przywódca. – Ale od ponad pół wieku trwamy i wspieramy rewolucję, która jest wielkim dokonaniem narodu kubańskiego.
Wielu Kubańczyków już dawno się przekonało, że opieka w placówkach służby zdrowia nie jest bezpłatna. W szpitalach i przychodniach brakuje wielu potrzebnych środków. Coraz częściej się zdarza, że za lepszą opiekę trzeba płacić lekarzom i pielęgniarkom. Pacjenci muszą się też liczyć z koniecznością przyniesienia własnej pościeli i mydła – twierdzi ukazujący się w Miami dziennik „Nuevo Herald".
Kiedyś Kubańczycy także nie zarabiali wiele, ale państwo dopłacało do towarów i usług. Po oficjalnym przejęciu władzy przez Raula Castro od jego brata Fidela w 2008 roku i po rozpoczęciu zmian gospodarczych państwowe dotacje się zmniejszyły, natomiast pensje nie wzrosły. I nie wzrosną dopóty, dopóki, jak zapowiedział szef państwa w czasie rocznicowych obchodów, „nie osiągniemy postępu na odcinku produkcji", przede wszystkim żywności.