Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
W świadomości Europejczyków tym, który odkrył dla Zachodu tajemnicze i bogate królestwa wschodniej Azji, był wenecki kupiec Marco Polo (1254-1324). Siedemnaście lat pobytu w Chinach, jak również sześć lat wędrówki tam i z powrotem do Państwa Środka, uwiecznił w swym "Opisaniu świata". Jego wspaniała relacja z podróży rozbudziła w ludziach średniowiecza chęć poznawania świata. W dużej mierze odmieniła naszą cywilizację.
Jednak niewielu Europejczyków wie, że przed Marco Polo do krain Dalekiego Wschodu dotarło dwóch franciszkanów: Giovanni da Pian del Carpine i Benedykt Polak. Pierwszy był włoskim posłem papieża Innocentego IV na dwór chana mongolskiego, drugi - polskim tłumaczem z Wrocławia.
Wyprawa wyruszyła 16 kwietnia 1245 roku z francuskiego Lyonu, gdzie odbywał się właśnie sobór, na którym dostojnicy kościelni dyskutowali o coraz poważniejszym militarnym zagrożeniu dla Europy ze strony Mongołów. Poselstwu przewodził wspomniany Giovanni da Pian del Carpine. We Wrocławiu do wyprawy dołączył Benedykt Polak, który ze względu na znajomość ruskiego i mongolskiego stał się przewodnikiem del Carpinego po niezwykłym i groźnym świecie azjatyckich stepów.
Pomimo oficjalnie dyplomatycznego charakteru wyprawy, w rzeczywistości miała ona znamiona misji... szpiegowskiej. Franciszkanie (nazywani też Braćmi Mniejszymi) mieli za zadanie zgromadzić jak najwięcej informacji o mongolskiej sile, uzbrojeniu, wojskowych planach, zwyczajach, obrzędach, kulturze, wierzeniach etc. Mieli także wybadać, czy budzący w europejskich krajach strach i popłoch, lecz przy okazji kompletnie nieznani Mongołowie, byliby skłonni do wsparcia krzyżowców w świętej walce chrześcijan z muzułmanami o Grób Chrystusa.