Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii uznał, że Ramush Haradinaj jest niewinny sześciu zarzucanych mu czynów. Proces pokazywany był na ogromnym ekranie w stolicy Kosowa, Prisztinie – i ta informacja wywołała ogromną radość. Haradinaj jest tu bowiem uznawany za bohatera.
Obok niego oskarżonymi byli Idriz Balaj i Lahi Brahimaj. Prokuratorzy oskarżali ich o to, że wzięli udział w „przedsięwzięciu kryminalnym", którego celem było „wyczyszczenie" Kosowa z Serbów. Mieli jakoby mordować i torturować Serbów oraz współpracujących z nimi Albańczyków, działając w szeregach Armii Wyzwolenia Kosowa (UÇK). Miało się to dziać zwłaszcza w specjalnych obozach dla Serbów, w tym w miejscowości Jablanica.
– Nie ma wiarygodnych dowodów, że Haradinaj w ogóle wiedział o zbrodniach popełnionych w Jablanicy – powiedział sędzia Bakone Moloto. Choć wiadomo, że w obozach tych bito jeńców, a co najmniej jeden z nich zmarł w efekcie odniesionych ran.
Haradinaj w 1989 r. wyemigrował do Szwajcarii, ale wrócił do Kosowa – nielegalnie – w 1997 r. i działał w UÇK. Najpierw organizował akcje zbrojne w rejonie Dećan, a potem został dowódcą UÇK w strefie operacyjnej Dukagjini. W 1999 r. został zastępcą dowódcy Korpusu Ochrony Kosowa, Agima Ceku.
W grudniu 2004 r. został premierem Kosowa. Po oskarżeniu przez haski trybunał o zbrodnie wojenne, w 2005 r. zrezygnował z urzędu premiera, a w 2007 r. wyjechał do Hagi. W 2008 r. został uniewinniony, ale w 2010 r. trybunał wznowił sprawę. Aresztowano go 21 lipca 2010 r. i przewieziono do Hagi. Teraz sędziowie podtrzymali poprzednią decyzję.