– Moje stanowisko jest takie samo, jak pozostałych biskupów – ogłosił wczoraj abp Justin Welby zaraz po uroczystości, podczas której stanął na czele Kościoła anglikańskiego. Już wcześniej biskupi ogłosili, że choć „nie wątpią w dobre intencje rządu", obawiają się, iż jeśli kontrowersyjna ustawa wejdzie w życie, europejskie sądy nakażą im udzielanie ślubów gejom i lesbijkom.
Hierarchowie katoliccy, reprezentujący drugi pod względem wielkości Kościół na Wyspach, zauważyli, że premier David Cameron, forsując kontrowersyjne przepisy, zignorował petycję w sprawie wycofania ustawy podpisaną przez 600 tysięcy osób. Rząd odpowiada ustami Marii Miller, minister ds. kultury i równości: „Jeśli dwoje ludzi się kocha i chce zawrzeć małżeństwo, państwo nie może im stać na drodze, jeśli nie ma ważnych powodów. Takim powodem nie jest bycie gejem".
Osiem lat temu, na mocy ustaw o równości, zalegalizowano w Wielkiej Brytanii związki partnerskie osób tej samej płci i nadano im większość praw, jakie mają osoby heteroseksualne, łącznie z prawem do adopcji dzieci. Podczas kampanii wyborczej w 2010 r. Cameron obiecał gejom małżeństwa. I zapowiedział, że jeśli któryś kościół, meczet bądź synagoga nie będą chciały błogosławić takich związków, nikt nie będzie ich do tego zmuszać. Projekt ustawy, którą przedstawiła minister Miller, zawiera obiecany ukłon w stronę Kościołów: zakłada, że same będą decydować, czy chcą udzielać ślubów parom homoseksualnym. Jednocześnie spod działania przepisów wyjęto Kościoły Anglii i Walii: ich duchowni nie mogą udzielać ślubów parom homoseksualnym, jak długo synod nie zmieni zdania w tej sprawie.
Poważny cios idei premiera zadało kilka dni temu ponad 20 przedstawicieli regionalnych kół Partii Konserwatywnej. Skierowali do Camerona list, w którym ostrzegają, że ustawa może odebrać partii twardy elektorat i zaszkodzić w wyborach w 2015 r. „Decyzji o głosowaniu w parlamencie nie poprzedziła odpowiednia debata ani konsultacje z członkami partii oraz ze społeczeństwem" – napisali.
Natychmiast pojawiły się komentarze, że szefem rządu kierują nie poglądy, ale kalkulacje polityczne: na torysów w ostatnich wyborach głosowało 11 proc. homoseksualistów, a gdy zaczął forsować ideę małżeństw homoseksualnych, to poparcie wzrosło do 30 proc. – Kalkulacje Camerona mogą być chybione – ostrzega konserwatywny „Daily Mail" i powołuje się na swoje badania opinii publicznej: nowa ustawa będzie kosztowała torysów ponad milion wyborców.