Interwencja ma związek z głosami z Azerbejdżanu, które miały być oddane na Garipową w finale konkursu Eurowizji 2013. Po podliczeniu okazało się, że widzowie z tego nie kraju nie przyznali Rosji ani jednego punktu. Miało ich być – według zapewnień azerbejdżańskiego ambasadora w Moskwie – co najmniej dziesięć. - Ta oburzająca akcja nie pozostanie bez odpowiedzi. Kradzież głosów nie jest czymś miłym. Wątpimy, czy przedsięwzięcie zostało zorganizowane w należyty sposób – mówił Ławrow podczas spotkania z szefem azerbejdżańskiej dyplomacji Elmarem Mamediarowem.
Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Moskwie i Baku czekają na wyjaśnienie telewizji azerbejdżańskiej, która zwróciła się do sądu z prośbą o udostępnienie wyników głosowania przez operatorów sieci telefonii komórkowej. - Według danych operatora Azersel na Rosję zostało oddanych 1677 głosów. Kraj ten znalazł się na drugim miejscu. Co się stało z głosami? -pytał Elmar Mamediarow. Sprawę z tajemniczym zniknięciem punktów obiecał zbadać także azerbejdżański prezydent Ilham Alijew.
Podczas konkursu Rosja przyznała azerbejdżańskiemu piosenkarzowi najwyższą ocenę, 12 punktów. Rosjanka Dina Garipowa znalazła się na 5. miejscu. Po powrocie ze Szwecji do kraju podziękowała wszystkim za wsparcie.