Niedzielny protest zgromadził kilkaset osób. Demonstranci, wśród nich kobiety ubrane w stroje zakonnic, powiewali greckimi flagami i wznosili okrzyki przeciwko budowie meczetu: "Nie chcemy szariatu, chcemy Grecji i ortodoksji!", " Nie dla meczetu, dajcie pieniądze na szkoły!" - krzyczeli.
Rząd przeznaczył na budowę meczetu milion euro, obcinając nawet koszty ze względu na kryzys. Jednak zdecydowano, ze budowa rozpocznie się w przyszłym roku.
Emmanouil Konstas, sekretarz generalny Frontu Narodowego powiedział, że plany budowy islamskiego centrum religijnego są nie do przyjęcia. Według niego rząd powinien powstrzymać się od zaspokajania potrzeb imigrantów, szczególnie w czasie kryzysu, który ogarnął kraj.
- Potrzeby religijne setek tysięcy nielegalnych imigrantów nie powinny być przedmiotem troski rządu. Powinni zostać deportowani, ponieważ są tu bezprawnie. A dla reszty, która przebywa w Grecji legalnie, jest wystarczająco dużo miejsca do modlitwy - mówił Konstas. - Nie do przyjęcia jest również to, że w tak poważnym kryzysie tyle pieniędzy przeznacza się na budowę meczetu.
Przeciwko budowie świątyni protestują też mieszkańcy dzielnicy, w której ma stanąć meczet. - Dlaczego oni chcą budować tutaj, a nie w jakiejś bogatej dzielnicy Aten? - pytają. - Nie chcemy tu meczetu. Mogą o nas myśleć, że jesteśmy rasistami, nie przeszkadza nam to. Mogą go zbudować, a my go i tak zburzymy - mówią.