Podpalił placówkę, by ukryć kradzież tabletek wartych 85 dolarów australijskich (równowartość 265 polskich złotych).
Tragedia, jak opisuje dziennik „Sydney Morning Herald", rozegrała się w listopadzie 2011 roku. 37-letni obecnie Roger Kingsley Dean krążył wówczas wcześnie rano po skrzydłach domu spokojnej starości Quakers Hill, wkradał się do pokoi i podpalał prześcieradła na pustych łóżkach. Używał do tego ukradzionej zapalniczki.
Wybuchł pożar, w wyniku którego życie straciło 11 pensjonariuszy a ośmioro doznało ciężkich obrażeń.
Policja szybko zaczęła go podejrzewać, już następnego dnia został przesłuchany. Początkowo twierdził, że do podpalenia podkusił go szatan.
Ostatecznie przyznał, że chciał w ten sposób ukryć kradzież 238 tabletek przepisanych pensjonariuszom. Były to oparte na narkotykach środki przeciwbólowe. Menadżerowie domu spokojnej starości odkryli, że doszło do kradzieży i wezwali policję. Przerażony pielęgniarz próbował się jeszcze włamać do pokoju, gdzie przechowywano rejestr wydanych leków. Gdy mu się nie udało, postanowił zatrzeć ślady, wywołując pożar.