Choć teoretycznie trwają izraelsko-palestyńskie rozmowy pokojowe, kilka dni temu Hamas wezwał Palestyńczyków do zbrojnej walki z Izraelem.
Były szef służby bezpieczeństwa jest zdania, że apel trafia na podatny grunt. - Spełnione zostały wszystkie warunki, które mogą doprowadzić do wybuchu masowego powstania Palestyńczyków - mówił Diskin podczas konferencji w izraelskim Ministerstwie Finansów i podkreślał: - Napięcie i frustracja wśród Palestyńczyków mieszkających na Zachodnim Brzegu rośnie, bo ludzie tam uważają, że Izrael kradnie ich ziemie, a perspektywa utworzenia niepodległego państwa oddala się. Stan gospodarki także nie daje im już żadnego oparcia.
Diskin wezwał do aktywnego zaangażowania w proces pokojowy sąsiadów Izraela: - Musimy zaangażować Egipt i Jordanię we wstępne negocjacje. Ich udział w procesie pokojowym wzmocniłby pozycje prezydenta Mahmouda Abbasa i pozwolił mu podejmować kluczowe decyzje.
Były szef służby bezpieczeństwa jest jednak pesymistą, jeśli idzie o wiarę Izraelczyków w perspektywy osiągnięcia pokoju. - Jest jasne - mówił - że nie ma szans na to, by izraelskie społeczeństwo zaczęło się domagać, by proces pokojowy ruszył. Taki wniosek można wyciągnąć patrząc, jak wygląda scena polityczna.
Trzy miesiące temu wznowiono rozmowy pokojowe miedzy Izraelem, a Autonomią Palestyńską. Już na początku ustalono, że jedyną osobą, która ma prawo publicznie je relacjonować jest amerykański sekretarz stanu John Kerry. Osoby zaznajomione z przebiegiem mediacji wielokrotnie sugerowały jednak w mediach, że nie doszło do żadnych istotnych postępów i nic nie wskazuje, by w najbliższej przyszłości miało się to zmienić.