Veitman został zatrzymany jeszcze w kwietniu bieżącego roku. Wtedy podczas przeszukania w jego mieszkaniu funkcjonariusze znaleźli dużą kwotę pięniędzy, przechowywaną w różnych walutach. W trakcie śledztwa policja ustaliła, że środki te Veitman dostawał od Rosjan w zamian za współpracę.
Dopiero dziś sąd w miejscowości Harju na posiedzeniu niejawnym uznał, że współpraca z rosyjskim wywiadem trwała w latach 2002-2011. W tym okresie Veitman miał przekazywać rosyjskim służbom tajne informacje, dotyczące danych osobowych współpracowników estońskiej służby bezpieczeństwa. Tymczasem lokalna prasa podaje, że głównym celem zainteresowań Rosjan był potencjał obronny NATO. Estońskie służby przekonują jednak, że 'zdrajca' nie miał dostępu do takich informacji.
- Veitman nigdy nie brał udziału w planowaniu operacyjnym, jak również nie miał dostępu do tajnych informacji NATO i Unii Europejskiej – oświadczył komisarz KaPo Arnold Sinisalu.
Oskarżony przyznał się do winy i ujawnił toższmość współpracowników rosyjskiego wywiadu, którzy kupowali od niego tajne informacje. Według estońskiej prokuratury, bezpośrednim koordynatorem Veitmana był rosyjski oficer wywiadu Nikołaj Jermakow, który z kolei przekazywał zdobyte informacje do swego przełożonego – Walerija Ziencowa. Okazuje się, że osoba Ziemcowa była estońskim służbom bezpieczenstwa doskonale znana.
W 1995 roku Ziemcow zawerbował dyrektora departamentu bezpieczeństwa ministerstwa obrony Estonii Hermana Simma, który w lutym 2009 został skazany na 12,5 roku więzienia. Zarzuty obejmowały przekazywanie wywiadowi rosyjskiemu tajemnic NATO, UE oraz Estonii. Ziemcow mieszkał w Estonii w latach 1990-1999, ale został wydalony, gdy estońskie służby dowiedziały się o jego związku z rosyjskim wywiadem. Nie wiedziano wówczas, że werbował agentów. Dlatego liczba tych, których udało mu się nakłonić do współpracy jest dziś nie znana.