W poniedziałek rządzący od 1994 roku przywódca Białorusi Aleksander Łukaszenko udał się do Soczi. Po raz pierwszy wyjechał z kraju, odkąd „wygrał" wybory prezydenckie 9 sierpnia. Po raz pierwszy spotkał się też z Władimirem Putinem w czasie trwających już od półtora miesiąca protestów na Białorusi.
W letniej rezydencji Boczarow Ruczaj spotykali się za zamkniętymi drzwiami w cztery oczy. Podczas przerwy w rozmowie pojawili się przed kamerami i Władimir Putin oświadczył, że Rosja udzieli Białorusi kredytu w wysokości 1,5 mld dolarów. Poparł też reformę konstytucyjną na Białorusi, którą wcześniej zapowiadał Łukaszenko, nie wskazując szczegółów.
– Białorusini sami i bez presji zewnętrznej powinni rozwiązać sytuację w kraju – mówił Putin. Zapewniał, że Rosja dotrzyma zobowiązań w ramach sojuszu wojskowego ODKB oraz Państwa Związkowego Białorusi i Rosji.
Łukaszenko wielokrotnie dziękował, nazywał rozmówcę starszym bratem, a nawet oznajmił, że sytuacja na Białorusi jest nauczką dla wielu postradzieckich państw. Zaproponował też rozpisanie „na kilka lat do przodu" wspólnych rosyjsko-białoruskich manewrów wojskowych i mówił o „zagrożeniu ze strony NATO".
Zaległa integracja
W momencie zamknięcia tego wydania gazety rozmowy w Soczi jeszcze trwały. Nie wiadomo, czy za zamkniętymi drzwiami rozmawiano o głębszej integracji państw w ramach podpisanego jeszcze w 1999 roku porozumienia o Państwie Związkowym Białorusi i Rosji. W ostatnich latach powstały nawet odpowiednie mapy drogowe, ale Łukaszenko nie zgodził się na ostatnią z nich dotyczącą powołania wspólnych organów władzy ponadpaństwowej i wprowadzenia wspólnej waluty.