Josip Perković był szefem wywiadu byłej Jugosławii (UDBA) i jest oskarżony o to, że w 1983 r. zorganizował koło Monachium zamach na Stjepana Djurekovicia, działacza antykomunistycznej opozycji na emigracji. Proces w tej sprawie prowadzi niemiecki wymiar sprawiedliwości. Zdaniem śledczych rola Perkovicia w tej sprawie nie ulega wątpliwości, dlatego powinien on odpowiedzieć przed sądem. Od 2009 r. Niemcy domagają się ekstradycji Perkovicia.
Problem w tym, że władze w Zagrzebiu nie palą się ze spełnieniem tych żądań. Perković po rozpadzie Jugosławii był jednym z najważniejszych organizatorów tajnych służby niezależnej Chorwacji i posiada szeroka wiedzę o wielu sprawach, które Chorwaci woleliby zatrzymać dla siebie. Poza tym każde kolejne żądanie wysokiego funkcjonariusza traktowane jest jako upokarzające dla suwerenności państwa.
Sprawa Perkovicia jest na tyle ważna, że Chorwacja mimo nalegań Brukseli nie dostosowała swojego prawa o ekstradycji do przepisów europejskich. W opinii komentatorów właśnie po to, by opóźnić wydanie generała.
Ostatecznie jednak Sąd Najwyższy uznał, że Perković może zostać wydany. Chorwacja – już jako członek Unii Europejskiej – nie może sobie pozwolić na trwały konflikt z Brukselą i Berlinem jednocześnie.
We wtorek Perković wystąpił z apelacją, wykorzystując wcześniejszy wyrok jednego z chorwackich sadów rejonowych, który nie uznał zasadności wniosku o ekstradycję. Perković broni się przed oskarżeniem twierdząc, że nie ma nic wspólnego z zamachami na emigracyjnych opozycjonistów, a „wrobić" miał go rzekomo były agent komunistycznych służb, nijaki Vinko Sindičić.