W środę o wystąpieniu z partii rządzącej poinformował Jurij Błagodyr. Jak napisał na swoim profilu na Facebooku "Niestety spóźniłem się [z tą decyzją]. Wciąż miałem jeszcze jakąś nadzieję".
Jego śladem poszedł Oleg Baran, szef organizacji miejskiej Partii Regionów we Lwowie. Rozżalony wyjaśnił, że powodem jego decyzji było zignorowanie przez kolegów z Kijowa wszelkich sugestii działaczy z Galicji. "W następstwie ostatnich wydarzeń nie mogę już dłużej uważać się za członka Partii Regionów".
Ukraiński portal Facenews informuje, że polityków opuszczających prezydenta Janukowycza było więcej. Wśród "dezerterów" jest Aleksander Gonczarenko - człowiek numer dwa organizacji regionalnej PR w Odessie. "Wczorajsze wydarzenia w Kijowie to szok. W kraju zaczyna się wojna domowa" - napisał Gonczarenko. "Tak jak w każdym konflikcie wina rozkłada się na dwie strony. Ale wina władzy jest większa po prostu dlatego, że jest ona władzą" - wyjaśniał powody swojej decyzji w Internecie.
Presji nie wytrzymał też Nikołaj Derikot, szef organizacji partyjnej z Chmielnickiego. Powodem jego wystąpienia z Partii Regionów były wydarzenia w jego rodzinnym mieście, gdzie siły bezpieczeństwa otworzyły ogień do demonstrantów.
Nie były to pierwsze przypadki opuszczenia szeregów partii władzy. Jeszcze 2 lutego legitymację oddał Witalij Gruszewski, który zaraz po ogłoszeniu decyzji ogłosił na scenie Majdanu swoje poparcie dla demonstrantów. Kilka dni wcześniej podobną decyzję podjął inny posel, Jarosław Suchoj.