Kisieliow, który w dniu krymskiego referendum zapewniał, że Rosja jako jedyna może zmienić USA w "radioaktywny pył", był beneficjentem programu departamentu. Tak przynajmniej twierdzi były ambasador USA w Moskwie Michael McFaul, który odszedł ze stanowiska w lutym tego roku.

Kisieliow brał udział w programie Departamentu Stanu - napisał na Twitterze McFaul - Wasi "patrioci" lubią krytykować Amerykę, a potem u nas odpoczywać. Ile my wydaliśmy wiz dla tych ludzi, kiedy byłem ambasadorem - dodał.

Według portalu Slon.ru, Kisieliow udał się w 2011 roku w podróż po Stanach Zjednoczonych, a jego wizytę w pełni opłacił amerykański Departament Stanu.

- Ja was bardzo proszę, nie dzwońcie do mnie. Nigdy więcej, w życiu, ja was proszę! - odpowiedział na prośby portalu o komentarz do sprawy uznawany za szefa rosyjskiej propagandy dziennikarz.

Kisieliow od 2014 roku jest prezesem nowej, połączonej państwowej agencji informacyjnej Rossija Siewodnia ("Rosja Dzisiaj"), która zastąpiła starą agencję RIA Nowosti. To również jeden z najbardziej znanych prezenterów telewizyjnych, prowadzący w państwowej telewizji swój program publicystyczny "Wieści tygodnia".