- Deficyt spermy może kusić kliniki, by obniżyły wymagania względem dawców i decydowały się na pobieranie spermy niższej jakości - ostrzega dr Allan Pacey, prezes Brytyjskiego Stowarzyszenia Płodności (BFS).
Doktor Pacey zauważył, że niższa jakość spermy może powodować, iż kobiety będą poddawane bardziej inwazyjnym procedurom, które stosuje się w takich przypadkach. W przypadku spermy gorszej jakości może być np. konieczne wykonanie zastrzyku wewnątrzplazmatycznego, co rozwiązuje problem przeniknięcia plemnika do komórki jajowej. Taka procedura może wymagać od kobiety większej liczby procedur zapłodnienia.
- Martwię się, że kliniki mogą zechcieć naginać obowiązujące dotąd przy pobieraniu spermy zasady. Nie mam dowodów, że miało to już miejsce, ale obawiam się, że niedobór spermy w końcu do tego doprowadzi - mówi dr Pacey.
Spadek liczby dawców spermy ma związek z wprowadzonym w 2005 roku zakazie anonimowości mężczyzny. Obecnie jedna z czterech oferowanych próbek spermy pochodzi z zagranicy. W 2005 roku spoza Wielkiej Brytanii pochodziła tylko jedna próbka na dziesięć.
Jak twierdzi dr Pacey, sytuacja ta ogranicza wybór i wydłuża czas oczekiwania, co z kolei może prowadzić do zachowań ryzykownych, takich jak pobieranie spermy od nieprzebadanych czy też niedostatecznie przebadanych dawców.