Rz: Polska od prawie roku nie bierze udziału w negocjacjach z Putinem w sprawie Ukrainy. Powinniśmy przyłączyć się do strategii forsowanej przez Niemcy i Francję?
Dla Polski to najlepsze rozwiązanie. Problemów Ukrainy nie da się szybko rozwiązać, Kijów nie zostanie zaproszony do przedsionka Unii z obietnicą, że za pięć lat uzyska członkostwo. Warszawa musi się z tym pogodzić. Bruksela będzie natomiast twardo domagała się wypełnienia przez Kijów warunków zapisanych w układzie stowarzyszeniowym. Ukraińców poznamy więc po czynach, a to będzie proces długotrwały, bo przez minione 20 lat Ukraina zrobiła bardzo niewiele. Przez ten czas trudno zamrozić stosunki z Rosją, trzeba próbować je odbudować.
W jaki sposób Niemcy i Francja chcą to zrobić?
W szczególności kanclerz Merkel doskonale rozumie, że Rosja traci w tej grze, bo bez Zachodu jej modernizacja nie jest możliwa. Próbuje to Putinowi uświadomić i skłonić do zmiany strategii, jednocześnie znajdując sposób na uratowanie twarzy przez Rosję. Tyle że na razie Putin w przeciwieństwie do Gorbaczowa dąży do konfrontacji, bo sądzi, że tylko w ten sposób odwróci wojskową, finansową, gospodarczą dominację Zachodu na świecie.
Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier nie jest skłonny do większych ustępstw wobec Kremla?