Reporter gazety "Frankfurter Allgemeine Zeitung" nie potrzebował wiele, by obejść wszelkie bariery bezpieczeństwa i dostać się na płytę lotniskową największego niemieckiego lotniska.
Mapy wystarczą
Zanim się tam wybrał, przestudiował w internecie mapę "Googlemap" i porównał ją z planami dostępnymi na stronach internetowych spółki lotniskowej Fraport. Na tej podstawie wybrał najdogodniejsze, jego zdaniem, miejsce do wejścia bez kontroli na teren portu lotniczego.
W części ogrodzenia w pobliżu załadowni towarów "Cargo City Nord" znalazł przerwę w ogrodzeniu, za którym znajdowała się płyta lotniskowa. W tym miejscu stał duży przedmiot, ale wystarcza miejsca, aby dorosły człowiek mógł się przedostać tamtędy przedostać.
Aby dotrzeć do dziury w ogrodzeniu, musiał najpierw przejść przed jedną z bram wzdłuż ulicy otaczającej port lotniczy. Bramy są (podobno) ściśle strzeżone. Jedna z nich była jednak stale otwarta. Zagradzała ją jedynie opuszczona barierka dla samochodów. Tamtędy wiąż wchodzili i wychodzili pracownicy lotniska ubrani w odblaskowe kamizelki.
Odblaskowa kamizelka i komputer robią wrażenie
Dziennikarz ubrał się więc tak samo i wziął pod pachę komputer oraz torbę, po czym z miną pewniaka wszedł za pracownikami na teren położony blisko płyty lotniskowej. Kiedy przechodził przez podwórze hali towarowej i tylko jedna osoba spytała, czy jest z Lufthansy. Przytaknął i spytał, czy może dalej iść. Pytający też przytaknął.