Do Dumy wpłynął już projekt odpowiedniej ustawy przygotowany przez „liberalnych demokratów" z partii Władimira Żyrinowskiego LDPR.
Pokaz filmów pochodzących z USA, państw Unii Europejskiej, Australii i Kanady groziłby grzywną w wysokości 50 tys. rubli (ok. 8,5 tys. dolarów).
„Twórcy filmów powinni odpowiadać za działania swoich rządów a przynajmniej zgłaszać mu jakieś propozycje" – powiedział dziennikarzom deputowany LDPR Jego Anisimow. Deputowanemu-sprawozdawcy chodziło prawdopodobnie o to, że filmowcy powinni albo uczestniczyć w ruchach protestu przeciw swoim rządom, albo odpowiadać za ich poczynania.
Na stronie internetowej LDPR informuje, że obecnie 85 proc. filmów wyświetlanych w rosyjskich kinach i telewizji pochodzą z zagranicy. Dwa lata temu partia Żyrinowskiego proponowała wprowadzenie „20-procentowego progu": co piąty film pokazywany w rosyjskich kinach powinien być rosyjskim (obecnie to ok. 13 proc.).
Ponieważ propozycja nie znalazła poparcia LDPR próbowała przeforsować ustawę wedle której państwo powinno wspierać „filmy narodowe", czyli takie, w których 70 proc. aktorów to Rosjanie. W koprodukcjach filmowych z zagranicznymi firmami rosyjskich aktorów mogłoby być tylko 60 proc., ale wśród pozostałych (reżyser, scenarzysta, kamerzyści, dźwiękowcy etc.) – 40 proc.