Czy dałoby się znaleźć kogoś, kto nie potrafi rozpoznać pierwszych dźwięków z utworu Happy Birthday? Nawet z chińskimi słowami ten utwór brzmi tak samo. Nie poddaje się tonom, intonacji, zawiłościom alfabetów - jednak, jak się okazuje, to stwarzało pole do nadużyć.

Sąd federalny w Los Angeles orzekł wczoraj ostateczny wyrok w sprawie praw do utworu. Jego dotychczasowy wydawca, Warner/Chappell Music zarobił na nim miliony dolarów, ale przed trzema miesiącami wydano wyrok, że nie posiada praw do tekstu Happy Birthday.

Nie wiadomo, jakiego rodzaju ugoda została osiągnięta, ponieważ strony ani sąd nie podzieliły się z mediami tymi szczegółami. Jednak po długiej batalii odnośnie praw, możliwości wykorzystania utworu oraz dotychczasowych zarobków na nim jedno pozostaje pewne - nie zanosi się, że spokój urodzin zostanie zakłócony.

Autorstwo Happy Birth day przypisuje się siostrom Patty i Mildred Hill. Jego wartość w 1988 roku szacowano na 5 mln dolarów. Według amerykańskich przepisów prawa do utworu nie wygasa wcześniej niż przed 2030 rokiem. Przez jedną z instancji we wcześniejszym sporze sprzed 5 laty tantiemy należne Warner/Chappell szacowano na 700 mln dolarów. Na terenie UE prawa mają wygasa z końcem grudnia nadchodzącego roku.