Rok 2015 zaczął się od styczniowej decyzji Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy o tym, że kraj powinien przyłączyć się do wszystkich sankcji, jakie kraje zachodnie nałożyły na Rosję. Wcześniej Kijów był krytykowany za to, że domaga się zachodniej pomocy przeciw Moskwie, a sam utrzymuje z nią normalne stosunki.
Urwany film
Pod naciskiem ukraińskiej opinii publicznej od lutego zaczęto wycofywać z kin i zdejmować z ekranów kanałów telewizyjnych coraz więcej rosyjskich filmów. Powodem gwałtownej reakcji było wejście na ekrany kin w Rosji filmu „Poddubny" o słynnym ukraińskim zapaśniku pierwszej połowy XX wieku. W filmie jednak roi się od niepochlebnych opinii o Ukraińcach, a sam Poddubny przedstawiany jest jako „ruski bohater". W końcu prezydent Poroszenko podpisał w kwietniu dekret zakazujący pokazywania na Ukrainie filmów, ale tylko „sławiących siły zbrojne państwa agresora".
Wraz z cichnięciem zbrojnego konfliktu na wschodzie Ukrainy oba państwa zaczęły wprowadzać ograniczenia w podróżowaniu swoich obywateli. Kijów jeszcze w 2014 roku zakazał wjazdu na Ukrainę Rosjan w wieku 16–60 lat. Moskwa w 2015 roku ograniczyła znacznie możliwości zarobkowej emigracji z Ukrainy. W odpowiedzi Kijów zakazał wpuszczania Rosjan tylko na podstawie rosyjskich dowodów osobistych – teraz muszą mieć paszporty, choć oba kraje nadal utrzymały reżim bezwizowy.
Ale utrudnieniom w wyjazdach towarzyszyły rosyjskie embarga na coraz większą grupę ukraińskich produktów (obecnie jest ich już kilkadziesiąt, głównie wyrobów chemicznych i żywności). Kijów zaś zerwał umowę o tranzycie rosyjskich wojskowych przez swoje terytorium do Naddniestrza. Teraz muszą latać samolotami do Kiszyniowa, ale Mołdawianie wystraszeni rosyjską agresją na Ukrainie wprowadzili dla nich własne ograniczenia. W dodatku żołnierze nie mogą latać nad Ukrainą, ponieważ Kijów zakazał rosyjskim liniom lotniczym używania swojej przestrzeni powietrznej – chyba że korzystają z mołdawskich samolotów.
Blokada
Późną jesienią zaczęła się też ukraińska blokada zajętego przez Rosję Krymu, któremu odcięto dostawy energii elektrycznej. Na zamówienie Kremla moskiewski ośrodek socjologiczny WCIIOM przeprowadził pod koniec grudnia badania wśród mieszkańców półwyspu. Ponad 90 proc. z nich oświadczyło, że może znieść braki prądu, byle nie podpisywać umów na ich dostawę na ukraińskich warunkach: czyli z zaznaczeniem, że Krym jest ukraińskim terytorium. Jakby w odpowiedzi na Ukrainie zepsuła się kolejna linia dostarczająca prąd na półwysep.
„Ukraina liczy na możliwe osłabienie Rosji kryzysem gospodarczym, dzięki czemu za kilka lat będzie można przywrócić swoją kontrolę nad Donieckiem i Ługańskiem (oraz Krymem). Wzorem dla Kijowa jest chorwacka operacja wojskowa „Burza" przeprowadzona latem 1995 roku, która doprowadziła do odzyskania terenów należących do serbskiej republiki Krajiny. Rosja zaś liczy na to, że cisza na froncie na wschodniej Ukrainie pozwoli na zdjęcie z niej choćby części zachodnich sankcji, a problemy gospodarcze sprawią, że Ukraińcy rozczarują się do Zachodu. Obie strony pozostawiły swe dotychczasowe cele, tyle że chcą je już osiągnąć w długiej, a nie krótkiej perspektywie" – uważa Makarkin.