Reklama

Włochy pełne imigrantów

Jeżeli partnerzy unijni zamkną granice, przybysze staną się wyłącznym problemem Włochów.

Publikacja: 18.01.2016 20:20

Katania, Sycylia. Tych nielegalnych imigrantów z Afryki uratowała włoska straż przybrzeżna

Katania, Sycylia. Tych nielegalnych imigrantów z Afryki uratowała włoska straż przybrzeżna

Foto: 123RF

Piotr Kowalczuk z Rzymu

Od mniej więcej roku pod włoskimi supermarketami, restauracjami i sklepami kłębią się młodzi czarnoskórzy i śniadzi żebracy (90 proc. przybyszy to mężczyźni). Wystający pod Carrefourem pod naszą kamienicą Abdul wyznał mi, że otrzymał nakaz opuszczenia Włoch i znalazł się w pułapce.

Nie przysługuje mu opieka włoskiego państwa, a na powrót do domu go nie stać. Więc wegetuje. Jednocześnie aż 32 proc. z blisko miliona przestępstw zgłoszonych we Włoszech w 2015 r. popełnili obcokrajowcy. Z badań Instytutu Nauk Społecznych Censis wynika, że chodzi głównie o nielegalnych imigrantów. Już jest ich 400 tysięcy.

Austria w sobotę dołączyła do grupy krajów, które wprowadziły kontrole na swoich granicach, zawieszając traktat z Schengen. We Włoszech rosną obawy, że zamienią się one w jeden wielki otwarty obóz uchodźców.

Mimo zapewnień ze strony Szwecji i Danii na miniszczycie w Brukseli 6 stycznia, że kontrole wprowadzone na ich granicach mają wyłącznie charakter przejściowy, Włosi obawiają się efektu domina, a nawet katastrofy traktatu z Schengen, czyli wprowadzenia kontroli na wszystkich wewnątrzunijnych granicach.

Reklama
Reklama

Przypominają, że kontrole graniczne wprowadziły już Niemcy, Francja i nienależąca do Unii Norwegia. Sobotnia decyzja Austrii obawy te nasiliła.

Przed katastrofalnymi dla Italii skutkami takiego rozwoju sytuacji przestrzegają nie tylko media, komentatorzy i politycy prawicy.

Chodzi o to, że Włochy nie mogą zamknąć swoich morskich granic i skazane są na przyjmowanie bez wyjątku wszystkich uchodźców przybywających statkami i łodziami jako rozbitków. Każdemu z nich przysługuje prawo złożenia podania o azyl. Jeśli unijni partnerzy zamkną swoje granice, przybysze praktycznie staną się wyłącznym problemem Italii.

Tym bardziej że ambitny plan Komisji Europejskiej zakładający relokację 120 tys. uchodźców z Grecji i Włoch na razie nie funkcjonuje.

W ramach tych regulacji Włochy opuściło zaledwie 190 uchodźców, więc nikt nie traktuje tu możliwości relokacji poważnie. Zwłaszcza że uchodźcom śpieszno tylko do krajów dobrobytu, a poza tym w biedniejszych krajach unijnych ich nie chcą.

Uszczelnienie unijnych granic czy utrzymanie swobody podróży wyłącznie w kilku krajach północnej Europy, o czym mówi się od kilku miesięcy, postawiłoby Włochy w bardzo kłopotliwej sytuacji. W 2014 r. przybyło tu przez Morze Śródziemne 170 tys. imigrantów, a w ubiegłym 160 tys. W tej chwili w obozach uchodźców znajduje się 90 tys. osób, a to oznacza, że 240 tys. przybyszów rozpłynęło się w powietrzu.

Reklama
Reklama

Po prostu Włosi wbrew konwencji dublińskiej rejestrowali tylko tych przybyszów, którzy sobie tego życzyli. Reszcie, by pozbyć się kłopotu, bez przeszkód pozwalali podróżować do północne Europy j. I dzieje się tak nadal. Z obiecanych przez włoski rząd w Brukseli sześciu tzw. hotspotów, czyli ośrodków rejestracji i pomocy przybyszom, działa tylko jeden.

W związku z tym Komisja Europejska już w grudniu ub. roku zagroziła Włochom sankcjami, ale nic się nie zmienia. Perspektywa położenia kresu temu procederowi spędza Włochom sen z powiek. Tym bardziej że kiedy tylko się ociepli, znów z Libii przez morze ruszą uchodźcy i najpewniej pozbyć się ich nie będzie tak łatwo jak dotąd.

Z wielu powodów Włosi na taki napływ migrantów, a według szacunków przybyć ich może co najmniej 150–200 tys., nie są przygotowani. Jak tłumaczą eksperci, włoski rynek pracy, inaczej niż w Niemczech i Szwecji, nie jest w stanie wchłonąć tych nowych, najczęściej niewykwalifikowanych pracowników.

Tym bardziej że bezrobocie, i to tylko dzięki kreatywnej statystyce, sięga blisko 13 procent. Miejsc w obozach dla uchodźców brak. Dwa tygodnie temu władze Mediolanu zobowiązały się wypłacać 350 euro miesięcznie każdemu, kto przyjmie pod dach uchodźcę. Zgłosiło się 40 osób.

Jeśli nic się nie zmieni, wielu przybyszów dołączy do ponad 400-tysięcznej dziś armii nielegalnych imigrantów (wg statystyk włoskiego Caritasu). W większości świeżej daty.

Część z nich to ci, którzy nie dali się zarejestrować i liczą, że uda im się przedostać do północnej Europy, choć mają świadomość, że azylu raczej nie otrzymają, bo nie są Syryjczykami czy Erytryjczykami.

Reklama
Reklama

Pozostali, może nawet połowa, to przybysze, którzy otrzymali nakaz opuszczenia Włoch. Problem w tym, że Italii nie stać ani na więzienie tych ludzi, ani na przetransportowanie ich tam, skąd przybyli. Więc otrzymują nakaz opuszczenia Italii, ale są puszczani wolno i naturalnie nic sobie z tego nie robią.

Co prawda nielegalna imigracja jest we Włoszech przestępstwem i może kosztować 5 tys. euro grzywny, ale to jedna z wielu włoskich martwych ustaw, których nikt nie przestrzega. Zresztą skąd nielegalny imigrant ma wziąć tyle pieniędzy?

Zobacz także:

Kampania PiS w Europarlamencie

Reklama
Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1388
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1387
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama