Układ nie jest na wieczność. Będzie co miesiąc analizowany i jeśli UE uzna, że Turcja nie uszczelniła swojego wybrzeża i fala uchodźców płynąca do Grecji nie została sprowadzona do zera lub chociaż w sposób znaczący i trwały zmniejszona, umowa zostanie wypowiedziana.
Umowa zawiera też ograniczenia liczbowe: w mechanizmie 1:1 UE przyjmie nie więcej niż 72 tys. osób. W ostatnich tygodniach do Grecji dopływało około tysiąca osób dziennie, ale jesienią 2015 roku było to nawet 3 tys. dziennie.
Turcji obiecano dodatkowe korzyści za uszczelnienie jej granic. UE zniesie wizy do końca czerwca, choć warunkiem jest wypełnienie przez Ankarę do tego czasu wszystkich 72 szczegółowych kryteriów (na razie wypełnia 35). Otwarte zostaną kolejne rozdziały w negocjacjach akcesyjnych, choć nie aż pięć, czego wcześniej domagała się Turcja. Na taki gest nie zgodził się Cypr, od lat pozostający w sporze z Turcją w związku z podziałem wyspy. Nikozja tradycyjnie żąda najpierw dopuszczenia cypryjskich towarów do portów i lotnisk tureckich. Wreszcie UE obiecuje Turcji pieniądze na utrzymanie uchodźców na jej terytorium. Poza wcześniej przyznanymi 3 mld euro kolejne 3 mld euro zostaną wypłacone do końca 2018 roku.
Całe porozumienie weszło w życie w niedzielę. Każdy imigrant, który po 20 marca przybędzie do Grecji, będzie podlegał mechanizmowi zamiany. Jednak nie od razu, bo Grecja nie jest administracyjnie przygotowana na taki wysiłek. Na razie rozpoczęto przewożenie z wysp na główny ląd uchodźców przybyłych przed 20 marca, bo ich Turcja nie odbierze. Dla kolejnych Grecja musi mieć stworzone odpowiednie zdolności administracyjne, bo żeby nie łamać konwencji genewskiej i unijnych przepisów, każdy wniosek azylowy musi być rozpatrywany indywidualnie i od każdego przysługuje odwołanie. Obecnie szacuje się, że odsyłanie do Turcji może rozpocząć się dopiero 4 kwietnia.
Przesiedlenia z Turcji mają charakter dobrowolny, tzn. każdy kraj sam decyduje, ile osób chce przyjąć. UE we wspólnym oświadczeniu z Turcją precyzuje, że na 72 tys. osób składa się 18 tys. z tzw. kwoty przesiedleńczej oraz dodatkowe 54 tys. z tzw. mechanizmu relokacji. W sumie w obu kwotach udział Polski to 5141 osób, ale to nie jest obowiązkowe.
– Będziemy ostrożni, jak do tej pory – deklarowała premier Beata Szydło. A do tej pory obiecaliśmy przyjmować 100 osób na kwartał. Co oznacza, że być może w ramach operacji przesiedleń z Turcji do Polski nie trafi żaden uchodźca. Brak gotowości Polski do przyjmowania uchodźców z Turcji nie będzie miał konsekwencji prawnych, ale na pewno polityczne. – Wiadomo, że główny ciężar przyjmowania uchodźców z Turcji spadnie początkowo na inicjatorów tego planu, czyli Niemcy i Holandię – uważa unijny dyplomata. Ale podkreśla, że Polska musi zadeklarować więcej niż 100 osób i że zostanie szybko o to zapytana przez Komisję Europejską, która będzie całym planem zarządzać.