Korespondencja z Rzymu
Sprawa 30-letniego bezdomnego Ukraińca Romana Ostriakowa odbiła się bardzo szerokim echem we włoskich mediach. Pierwszy dziennik kraju „Corriere della Sera" apelował do sędziów, by ferując wyrok, wzięli pod uwagę smutną rzeczywistość Italii, a przede wszystkim to, że 16 procent Włochów żyje teraz w biedzie, a jak wynika z danych statystycznych, codziennie rzesza biednych powiększa się o 615 osób.
Padło też pytanie, jakim sposobem w kraju, w którym rocznie rozmiary korupcji szacuje się na 60 mld euro (1000 euro na głowę), sprawa o kradzież żywności wartej 4,07 euro może się ciągnąć przez cztery lata i przejść przez wszystkie instancje? W dodatku we Włoszech ci, którym wiedzie się lepiej, z powodu nieuwagi, nasycenia, przejedzenia czy rozrzutności co roku wyrzucają na śmieci ogromne ilości żywności: statystycznie 42 kg na głowę mieszkańca.
Eksperci prawni pytani, czy teraz każdy głodny może wejść do sklepu i się uwłaszczyć, udzielają odpowiedzi bardzo wymijających. Wynika z nich, że każdy przypadek jest indywidualny, ale głodni nie mogą traktować sklepów jak jadłodajni. Sklepikarze na razie milczą. Nie są też znane reakcje uchodźców, którzy masowo żebrzą pod włoskimi supermarketami.
Do deliktu doszło jeszcze w lutym 2012 roku. Ostriakow zapłacił w kasie supermarketu za paluszki, ale w kieszeni schował dwa kawałki sera i kiełbaski. Złapany został dlatego, że kradzież zauważył inny klient i zaalarmował personel. Sąd pierwszej instancji w Genui rozpatrywał sprawę dopiero dwa lata po kradzieży. Jako że Ukrainiec miał na sumieniu podobne wykroczenia w przeszłości, sędzia postanowił dać mu nauczkę: sześć miesięcy więzienia i 160 euro grzywny. Drakońska kara zaskoczyła nawet prokuraturę, więc – co niesłychane – prokurator generalny wniósł apelację, która trafiła w końcu do Sądu Kasacyjnego. Wbrew praktyce Kasacja po prostu unieważniła wyroki poprzednich instancji i zamknęła sprawę raz na zawsze. Innymi słowy, po raz pierwszy w historii włoski Sąd Kasacyjny stwierdził, że kradzież nie zawsze jest winą kradnącego, bo zależy od powodów, dla których kradł. „Przywłaszczając sobie artykuły spożywcze nieistotnej wartości, działał w stanie wyższej konieczności: ataku głodu" – oświadczył.