To pierwsze skutki pakietu ustaw antyterrorystycznych, przyjętych przez rosyjską Dumę pod koniec czerwca i podpisanych niedawno przez Władimira Putina. Zgodnie z tzw. ustawami Jarowej (ich autorka Irina Jarowa to szefowa parlamentarnej komisji ds. bezpieczeństwa i walki z korupcją) działalnością misjonarską mogą się zajmować jedynie zarejestrowane w Rosji organizacje i jedynie w specjalnie przeznaczonych do tego miejscach.
Grupowe modlitwy mają się odbywać wyłącznie w miejscach należących do zarejestrowanych w Rosji wspólnot religijnych. By spotkać się z wiernymi w miejscu publicznym, duchowni muszą uzyskać pozwolenie władz na przeprowadzenie „akcji masowej".
Krymskie niezależne media poinformowały, że funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji (FSB) przeprowadzają „rozmowy profilaktyczne" z krymskimi imamami i przywódcami wspólnot muzułmańskich, do których należy większość społeczności krymskotatarskiej. Wiceszef zdelegalizowanego przez rosyjskie władze Medżlisu (samorząd Tatarów krymskich) Nariman Dżelal twierdzi, że FSB zbiera wszelkiego rodzaju informacje na temat islamskich duchownych, działaczy organizacji muzułmańskich, a nawet na temat grabarzy.
– Krymskim imamom zasugerowano, że modlitwy podczas tradycyjnych pogrzebów i uroczystości upamiętniających zmarłych, które odbywają się w domach, znajdą się poza granicami prawa. Takich zebrań, gdzie czyta się Koran i modli się za zmarłego, nie zabraniali nawet w czasach Związku Radzieckiego – zareagował na działania rosyjskich władz na Krymie mufti Said Ismagiłow, jeden z liderów społeczności muzułmańskiej Ukrainy. – Ludzi nikt nie powstrzyma, kiedy nie będą mieli nic do stracenia poza kajdanami – dodał.
Rosyjskie media donosiły wcześniej o domniemanych powiązaniach Tatarów krymskich z radykalną islamską organizacją Hizb at-Tahrir. Obecnie pod rozmaitymi zarzutami za kratami na Krymie znajduje się kilkunastu Tatarów krymskich, uznawanych przez liderów Medżlisu za więźniów politycznych.