Premier Malcolm Turnbull mówiąc o nowych przepisach podkreślił, że są one elementem "bitwy pomiędzy Australijczykami i ich rządem, a organizacjami przestępczymi zajmującymi się przemytem ludzi". - Nie należy lekceważyć skali zagrożenia. Przemytnicy ludzi to najgorsi przestępcy, jakich można sobie wyobrazić. Kierują wartym miliardy dolarów biznesem - dodał premier Australii. - Jesteśmy bardzo zdeterminowani, by powstrzymać ich przestępcze plany - podsumował.
Obecnie Australia kieruje wszystkich imigrantów, którzy próbują nielegalnie dostać się do tego kraju drogą morską, do obozów przejściowych na wyspach Nauru i Manus. Nawet jeśli ich wnioski o azyl zostaną rozpatrzone pozytywnie, nie uzyskują oni prawa, do osiedlenia się w Australii - mogą jedynie zamieszkać na wyspach, na których znajdują się ośrodki dla uchodźców, udać się do kraju trzeciego lub wrócić do ojczyzny.
Nowe przepisy, uniemożliwiające takim osobom wjazd do Australii do końca życia, mają dotyczyć tych, którzy trafili na wyspy Nauru i Manus po 19 lipca 2013 roku, a także tych, którzy zostali już odesłani do rodzinnego kraju po tej dacie i każdego, kto będzie próbował nielegalnie dostać się do Australii w przyszłości. Wyjątkiem będą dzieci.
Obecnie w ośrodku znajdującym się na wyspie Nauru przebywa ok. 400 osób, a na wyspie Manus - 800. Ten ostatni ma zostać zamknięty po tym jak sąd w Papui Nowej Gwinei, do której należy wyspa, uznał przetrzymywanie tam ludzi za niekonstytucyjne i niezgodne z prawem.
Premier Australii podkreślił, że jego kraj ma jeden z najbardziej "humanitarnych programów w kwestii uchodźców na świecie", ale jest to możliwe tylko dlatego, że kontroluje swoje granice.